Zespół Otella. Zazdrość czy choroba?

Nieustannie sprawdzają, wypytują i śledzą, kontrolują esemesy i maile. Stale podejrzewają o zdradę, choć nie mają żadnych dowodów. Dlaczego niektórzy partnerzy tak się zachowują?
Zespół Otella. Zazdrość czy choroba?

Narzeczony Agnieszki wciąż posądza ją o zdradę. Zabronił jej utrzymywania kontaktów z kolegami ze studiów i pracy. Jednego ze znajomych pobił, twierdząc, że mężczyzna zachowuje się szarmancko, by ją uwieść. Agnieszka nie potrafi policzyć, ile razy nazwał ją dziwką, oskarżając o seks z kim popadnie. Wyzwiska przeplatają się z wyrazami czułości i zapewnieniami miłości – przecież ją kocha. „Nie zawsze tak było, chociaż od początku bywał o mnie zazdrosny. Po zaręczynach to jeszcze się nasiliło. A najgorzej jest po paru piwach” – opowiada Agnieszka.

„Mam wrażenie, że zaczęło się od takiego milczącego przeciągłego przyglądania się mi. Z czasem zaczął analizować każde moje zachowanie i nastrój. Jeśli byłam zbyt wesoła, oznaczało to, że mam kogoś na boku. Jeśli byłam smutna, mówił, że tęsknię za kochasiem”. Czasem przez tydzień lub dwa jest spokojnie, aż nagle narzeczony Agnieszki wykrzykuje, że nie da się dłużej robić w konia. O rzekomej niewierności partnerki opowiada też innym. Kontroluje jej esemesy i maile, sprawdza ją, wypytuje, śledzi. Po powrocie do domu wciąga powietrze i mówi, że czuje zapach mężczyzny.

Agnieszka w swoim doświadczeniu nie jest odosobniona. „Mój partner ciągle oskarża mnie o zdradę. Na cały dzień włącza kamerę i nagrywa drzwi, a po pracy ogląda, czy ktoś przychodził. Cały czas mnie śledzi, sprawdza, kontroluje” – pisze „Irys” na forum internetowym. Inna kobieta opowiada: „Też mam męża z chorą zazdrością. Na początku wymagał, bym się nie malowała, mówił, że źle się ubieram itp. (…) Zawozi mnie do pracy i przywozi, jestem na każdym kroku kontrolowana. Nigdy go nie zdradziłam, ale sama popadam w paranoję. Wydaje mi się, że wszystko robię źle”.

W internecie pod niemal każdą informacją na temat zespołu Otella wrze. Kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt osób dzieli się swoimi prze-życiami. Zwykle są to kobiety, ale zdarzają się także wypowiedzi mężczyzn – tych, którzy walczą z chorobą, i tych, których żony przez całe życie niesłusznie podejrzewają o zdradę. „Urojenia zazdrości to nie jest tylko problem mężczyzn. Powiedzmy to w końcu głośno” – domaga się sprawiedliwości jeden z internautów.

 

Zazdrość czy choroba?

Chorobliwa zazdrość nazywana jest zespołem Otella, obłędem alkoholowym lub obłędem zazdrości. Istotą problemu są urojenia związane z niewiernością partnera lub partnerki. Mimo że nie ma realnych oznak zdrady, osoba chora jest przekonana, że partner nie jest jej wierny. „Część specjalistów wiąże podatność na zespół Otella z zaburzeniami osobowości, szczególnie osobowością paranoiczną, którą cechuje stała tendencja do nadmiernej podejrzliwości” – wyjaśnia Maria Rotkiel, psycholog, certyfikowana terapeutka poznawczo-behawioralna. „Przyczyną takiego zachowania może być też uszkodzenie układu nerwowego spowodowane alkoholem. Nadużywanie alkoholu powoduje degradację układu nerwowego, czego objawem są m.in. urojenia, które w przypadku zespołu Otella przejawiają się patologiczną zazdrością”.

Nie jest jednoznaczne, dlaczego część uzależnionych od alkoholu mężczyzn zapada na zespół Otella, a inni nie. „Najprawdopodobniej jest to związane ze stopniem uszkodzenia układu nerwowego oraz predyspozycjami osobowościowymi i dotychczasowymi wzorcami zachowań” – tłumaczy Maria Rotkiel.

Ludzie o osobowości paranoicznej są też nadmiernie wrażliwi na porażki, przeceniają swoje znaczenie dla innych i mają skłonność do tworzenia spiskowych teorii. Zdaniem ekspertów przy występowaniu zespołu Otella nie bez znaczenia może też być tendencja do agresji, nieufność, skłonność do reagowania lękiem i złością w relacjach z bliskimi.

 

Otello bywa kobietą

Nazwa choroby nawiązuje do szekspirowskiego dramatu „Otello”. Bohater zaślepiony przez graniczącą z obłędem zazdrość zabija ukochaną żonę Desdemonę. Gdy potem przekonuje się, że kobieta była mu wierna, popełnia samobójstwo. Wbrew powszechnej opinii zespół Otella dotyka nie tylko mężczyzn. „Na »obłęd zazdrości« chorują także kobiety i osoby w starszym wieku, które cierpią na psychozę z powodu zmian w ośrodkowym układzie nerwowym” – mówi Maria Rotkiel.

Szekspirowski Otello zabija żonę, a później sam targa się na swoje życie. Czy los pary, z której jedno dotknięte jest chorobą, może być równie tragiczny? „Chory jest przekonany, że jest zdradzany, i w związku z silnym napięciem, frustracją, złością, które odczuwa, oraz ograniczoną zdolnością do kontroli swojego zachowania potrafi być agresywny. Jeśli dodatkowo jest pod wpływem alkoholu, może zachowywać się w sposób zagrażający życiu i zdrowiu innych osób. Alkoholik ma ograniczoną zdolność samokontroli, dlatego chory na zespół Otella pobudzony silnymi emocjami może stanowić poważne zagrożenie” – potwierdza Maria Rotkiel.

 

Agresja i lęk w zespole Otella są związane z zaniżoną samooceną i strachem przed rozstaniem i utratą partnerki. „Osoba z zespołem Otella, jak wszyscy chorzy cierpiący na psychozę urojeniową, jest przekonana o słuszności swoich podejrzeń i kieruje się silnymi emocjami” – dodaje ekspertka. Dowodem zdrady może być dosłownie wszystko: rachunek z kawiarni, paragon ze sklepu czy pięć minut spóźnienia. Wraz z rozwojem choroby cierpiący na nią co-raz więcej energii angażuje w kontrolowanie, śledzenie i inwigilację.

Bywa na przykład, że instaluje podsłuch lub kamerę, sprawdza billingi telefoniczne, esemesy, pocztę internetową, wynajmuje prywatnego detektywa, kontroluje bieliznę osobistą i pościelową. Nieustannie wypytuje o każdy krok, posuwa się do agresji, by wymóc przyznanie się do winy. Objawy mogą się nasilać i czasowo ustępować, ale z reguły im dłużej trwa choroba, tym dotkliwsze symptomy. Z czasem chorego całkowicie pochłaniają urojenia zdrady.

Koniecznością jest więc podjęcie leczenia psychiatrycznego. Jego podstawa to rezygnacja z alkoholu i przyjmowanie leków przeciwpsychotycznych. Niestety, bardzo trudno zachęcić osobę chorą do leczenia się, bo nieufna wobec partnera uważa, że wmawia mu on chorobę, by zatuszować zdradę. Rzadko zdarza się, żeby pacjenci podejmowali terapię z własnej woli. Zazwyczaj decydują się na wizytę u psychiatry dopiero, kiedy bliscy stawiają ultimatum, lub z nakazu sądu.

Jak sobie radzić, żyjąc z Otellem

Focus: Jak reagować na natarczywe bezpodstawne oskarżenia o niewierność? Zaprzeczać, ignorować, przytaknąć dla świętego spokoju?

Maria Rotkiel: Przyznanie się do bezpodstawnych oskarżeń najczęściej tylko nasila problem. Chory, utwierdzony w swoich podejrzeniach, coraz bardziej dręczy ofiary. Stosuje przemoc psychiczną i fizyczną. Ryzyko agresywnego zachowania wzrasta z czasem, jest też związane z osobowością chorego. Pamiętajmy jednak, że agresja to nie tylko przemoc fizyczna i bezpośrednie zagrożenie życia. Ofiary nie są bezpieczne, bo są maltretowane psychicznie. Żyją w ciągłym strachu, są poniżane i prześladowane. Dlatego często zapadają na choroby psychosomatyczne wywołane stresem, i psychiczne, takie jak depresja czy zaburzenia lękowe.

Czy da się przekonać partnera o swojej wierności?

– Urojenie to objaw psychotyczny, czyli wiara w niedorzeczne, bezpodstawne, absurdalne przekonanie. Chory nie wie, że jest to wytwór jego fantazji, i jest przekonany o prawdziwości swoich podejrzeń. Nie da się mu po prostu wytłumaczyć, że się myli. Próby rozmowy powodują silną złość i wyzwalają zachowania agresywne. Właśnie na tym polega psychoza – na nieodróżnianiu fikcji od rzeczywistości.

A abstynencja pomoże?

– Jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym, często wskazane jest leczenie farmakologiczne. Najczęściej są to leki stosowane też w leczeniu schizofrenii, i przede wszystkim psychoterapia, która pomaga w powrocie do odpowiednich, nieagresywnych zachowań.

Ludzie latami trwają w takich związkach, akceptując to, że partner nie chce poddać się leczeniu. Dlaczego?

– Jest wiele czynników odpowiedzialnych za bierną postawę w związku, w którym jest przemoc. Czasem jest to kwestia związana ze światopoglądem, czasem lęk przed zmianą, a czasem zaniżona samoocena i własne problemy, takie jak depresja, która jest częstym skutkiem pozostawania w przemocowej relacji. Wpada się w błędne koło przygnębienia i lęku. Im dłużej ofiara jest dręczona, tym ma mniej siły i motywacji do podjęcia konstruktywnych działań.

Rozwiązaniem wydaje się naleganie na rozpoczęcie leczenia.

Najlepsze rozwiązanie to zmotywowanie partnera do podjęcia terapii indywidualnej i podjęcie wspólnej terapii, pomagającej w zbudowaniu relacji partnerskiej, wolnej od zachowań agresywnych. Osoba chora powinna być pod kontrolą psychiatry i pójść na odwyk, jeśli jest uzależniona. Utrzymywanie abstynencji, farmakoterapia i stała kontrola lekarza oraz psychoterapia indywidualna i rodzinna – to warunki konieczne leczenia. Do tego należy dodać motywację, czyli chęć pacjenta do poddania się leczeniu – jak wynika z mojego doświadczenia, o ten warunek jest najtrudniej.