Zwierzęta nie przekraczają tej niewidzialnej linii. Powód jest zaskakujący

Pasma górskie czy rozległe obszary pozbawione jakiegokolwiek lądu mogłyby stanowić niemożliwą do pokonania przeszkodę. Ale kiedy to samo dotyczy z pozoru łatwego do przebycia dystansu, to sprawy przybierają wyjątkowo zagadkowy obrót. Możemy się o tym przekonać obserwując pewną niewidzialną barierę oddzielającą Azję i Australię. 
Zwierzęta nie przekraczają tej niewidzialnej linii. Powód jest zaskakujący

Przynajmniej w kontekście gatunkowym, ponieważ tamtejsze królestwa zwierząt wyraźnie się od siebie różnią, choć wydawałoby się, że nie powinno tak być. Obserwacje wykazały, iż pomiędzy jednym i drugim regionem nie migrują nawet ptaki, a to przecież one zwykle słyną ze zdolności do przemieszczania się na ogromnych dystansach. 

Czytaj też: Kolebka życia ukryta głęboko pod powierzchnią Atlantyku zagrożona. Plany wydobywcze mogą zniszczyć bezcenny ekosystem istniejący od 120 tysięcy lat

W oparciu o badania genetyczne ich autorzy doszli do wniosku, że taki stan rzeczy utrzymuje się w tej części świata od co najmniej trzydziestu milionów lat. Najstarszy znany hominid, czyli przedstawiciel rodziny, do której należy człowiek, pochodzi natomiast sprzed około 7 milionów lat. Pokazuje to, o jak odległych czasach mówimy.

Naukowcy sugerują, iż wszystko zaczęło się od zderzenia australijskiej płyty tektonicznej z eurazjatycką. W takich okolicznościach powstał archipelag mający wpływ na to, jak kształtują się tamtejsze prądy oceaniczne. W konsekwencji narodziły się odmienne strefy klimatyczne – nawet pomimo faktu, że znajdują się relatywnie blisko siebie. 

Już w połowie XIX wieku zaobserwowano, że między Azją i Australią istnieje niewidzialna linia, której tamtejsze zwierzęta w zasadzie nie przekraczają

Tak odmienne środowiska zapewniły miejscowemu życiu okazję do obrania zaskakująco różnych ścieżek ewolucyjnych. Na przykład w Indonezji i Malezji pojawiły się zwierzęta pokroju nosorożców, małp, tygrysów czy słoniu. Po drugiej natomiast, w postaci Australii oraz Nowej Gwinei, ewolucja doprowadziła do powstania torbaczy, kakaduowatych bądź stekowców.

Pierwsze udokumentowane doniesienia o istnieniu tej dziwacznej granicy pojawiły się w połowie XIX wieku, gdy przyrodnik Alfred Russel Wallace prowadził na miejscu badania. Z tego względu czasami mówi się o linii Wallace’a, oddzielającej te dwa wyjątkowo różne od siebie światy. Za umowną barierę uznaje się cieśninę Lombok, która ma około 60 kilometrów długości i od 18 do 40 kilometrów szerokości. 

Czytaj też: Ogromne kręgi pojawiły się na powierzchni oceanu. Poszukiwacze kosmitów wiedzą, co je stworzyło 

Działalność naukowa Wallace’a przypadała na podobny okres, co Karola Darwina, czyli słynnego twórcy teorii ewolucji. Obaj mniej więcej w tym samym czasie wpadli na te same tropy, dlatego nie powinno dziwić, że jakiś czas po Darwinie także i Wallace ogłosił światu swoja spostrzeżenia na temat tego fenomenu. Współcześnie teoria ewolucji jest powszechnie akceptowana, natomiast istnienie opisywanej bariery stanowi obiekt debat odnoszących się do dokładnego umiejscowienia tej linii na mapie.

Być może najbardziej fascynującym aspektem jest w tym przypadku to, że linia Wallace’a nie dotyczy wyłącznie ssaków. Zaobserwowano ją także dla gadów, a co najdziwniejsze: ptaków. Ryby, dla których tego rodzaju środowiska nie powinny stanowić granicy nie do przejścia, także wydają się nie przepływać na drugą stronę cieśniny Lombok. Badania wskazują na występowanie wyraźnych różnic genetycznych między populacjami z obu stron, co wskazuje na wysoki stopień izolacji. Oczywiście nie oznacza to, że żaden gatunek – z wyłączeniem człowieka, rzecz jasna – nie jest w stanie pokonać linii Wallace’a. Wiele z nich nie robi tego wcale, podczas gdy dla niektórych takie podróże okazują się rzadko spotykane, ale bez wątpienia do nich dochodzi.