Antydepresant i do pracy! Kilka historii z mobbingiem w tle

Z roku na rok coraz więcej Polaków idzie na zwolnienia psychiatryczne. Okazuje się, że przypadki przemocy psychicznej w miejscu pracy zdarzają się częściej niż nam się wydaje. Może tak naprawdę dotyczą nas samych?

„Zaczęło się od bólu głowy. Trwał trzy miesiące, a w ostatnim był tak intensywny, że zrobiłem rezonans” – mówi Krzysztof, redaktor i scenarzysta. Wynik prawidłowy, ale pociecha marna, bo głowa mu nadal pękała, drażniły dźwięki i światło. Wykonanie każdej czynności kosztowało nadludzki wysiłek. „Zgłosiłem się do neurologa, który odesłał mnie z kolei do psychiatry. To od niego
usłyszałem, że mam typowo depresyjne objawy spowodowane nadmiarem pracy i bodźców. Moje pierwsze pytanie brzmiało: »Czy to możliwe, żeby od stresu aż tak bolała głowa? Proszę pana – uspokoił mnie lekarz – są osoby, które od stresu straciły wzrok, a nawet przestały chodzić«. Zalecił odpoczynek i przepisał lekarstwo serotoninowe. Kiedy zapytałem, jak długo będę je musiał łykać, spojrzał na mnie zdziwiony: »Pan jest jakiś niecierpliwy. Znam ludzi, którzy biorą to od dwudziestu lat«”.

Joanna, koordynator projektów w organizacji pozarządowej: „Trochę czasu mi zajęło, zanim zorientowałam się, że mam do czynienia z przemocą psychiczną ze strony szefa. Patrzyłam z podziwem na koleżankę z zespołu, która ze spokojem przyjmowała kolejne wyskoki naszego przełożonego. Myślałam, że to ze mną jest coś nie w porządku do momentu, kiedy dowiedziałam się,
że jej nastawienie (po co się przejmować…) jest efektem farmakologii – brała prozac. Zrozumiałam wtedy, że jeśli nie chcę popaść razem z całą tą instytucją w chorobę, to mam dwa wyjścia: leczyć się albo odejść”.

Lena, kierowniczka ds. administracji, zdecydowała się na to pierwsze. Od pół roku jest na zwolnieniu psychiatrycznym. „ Ale i tak nie mogłam na początku spać. Przez pierwszy miesiąc słyszałam każdy dźwięk w nocy, każdą spadającą kroplę. O szóstej nad ranem – to pora, kiedy zawsze dzwonił budzik – docierało do mnie, że już nie muszę wstawać do pracy. Przychodziło poczucie ulgi. Zasypiałam” – opowiada. Lekarka przepisała jej leki ze wskazaniem na „ciężki epizod depresji” wywołany tym,
co się działo w jej firmie.

Wnioski płynące z raportu „Depresja – analiza kosztów ekonomicznych i społecznych” opracowanego przez naukowców z Uczelni Łazarskiego pozwalają przypuszczać, że w Polsce aż roi się od takich historii jak Leny, Krzysztofa i Joanny. W raporcie czytamy m.in.: „Coraz więcej jest doniesień naukowych, że depresja narasta w krajach rozwiniętych w grupie ludzi młodych i aktywnych zawodowo”. Przyczyna? „Obciążenie narastającymi stresorami przy pogłębiającym się braku wsparcia społecznego”.

(…)

 

To tylko fragment artykułu „Praca, presja i depresja”, który znajdziecie w  najnowszym numerze magazynu Coaching (nr 3/2017). Artykuł otwiera akcję społeczną “Strefa zagrożenia”. Nagłaśniając negatywne zjawiska w miejscach pracy (przemoc psychiczną, wyzysk, dyskryminację), chcemy zwrócić uwagę, jak ważna jest w każdej firmie kultura organizacji i zdrowe relacje.