Nowy Abrams w rękach czołgistów Armii USA. To właśnie te czołgi kupiła Polska

W świecie technologii wojskowej zmiany następują szybciej, niż wielu się spodziewa. Chociaż główne siły zbrojne często skupiają uwagę mediów, to prawdziwe postępy widać czasem tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy. Ostatnie wydarzenia w jednym z amerykańskich ośrodków szkoleniowych pokazują, jak przebiega wdrażanie najnowszych rozwiązań – i jakie ma to znaczenie dla globalnego bezpieczeństwa.
Nowy Abrams w rękach czołgistów Armii USA. To właśnie te czołgi kupiła Polska

Na pierwszy rzut oka to kolejne manewry pancerne, ale w rzeczywistości chodzi o coś znacznie ważniejszego. W tle tych ćwiczeń kryje się technologiczny przełom, który może zmienić oblicze współczesnej wojny. Co ciekawe, w tym wyścigu modernizacji Polska zdaje się trzymać nieoczekiwanie dobre tempo, co rodzi zarówno nadzieje, jak i pytania o długofalowe konsekwencje.

Tym razem to Batalion 145. Pułku Pancernego z Gwardii Narodowej Ohio zapisał się właśnie w historii jako pierwsza jednostka, która rozpoczęła szkolenie na M1A2 SEPv3 Abrams, czyli najnowszej wersji amerykańskiego czołgu podstawowego (MBT). Ten etap modernizacji amerykańskiej broni pancernej pokazuje, jak dynamicznie rozwija się technologia militarna. Ćwiczenia strzeleckie z wykorzystaniem tych maszyn odbyły się 28 lipca w Camp Ripley Training Center w Minnesocie i jest to nic innego, jak wielki początek operacyjnego wdrażania najnowszego wariantu Abramsa w jednostkach rezerwowych.

Najpotężniejszy Abrams w historii, czyli kluczowe zmiany pakietu SEPv3

System Enhancement Package version 3 (SEPv3) to najbardziej kompleksowa modernizacja od czasu wprowadzenia czołgu Abrams w latach 80. XX wieku. Inżynierowie skupili się na trzech obszarach – przeżywalności załogi, zarządzaniu energią oraz ergonomii pracy. Pakiet obejmuje między innymi wzmocniony pancerz poprawiający ochronę, zaktualizowaną elektronikę i systemy łączności, nowy pomocniczy zespół zasilający oraz zaawansowany system kierowania ogniem. Ta ważąca 66,8 tony maszyna osiąga na drodze prędkość 68 km/h, a w terenie przekracza 48 km/h. Produkowane przez General Dynamics Land Systems wozy mają pozostać w służbie co najmniej do lat 30. obecnego wieku.

Czytaj też: Rosyjski niszczyciel w akcji. Szturm rozpocznie nową erę robotycznych walk na wojnie

Największą innowacją w najnowszym Abramsie jest integracja z sieciowymi systemami dowodzenia. Załoga może teraz programować specjalne polecenia dla pocisków działa głównego dzięki łączu danych, co stanowi zasadniczą zmianę w taktyce walki pancernej. Czołg otrzymał też zdalnie sterowany karabin maszynowy kalibru 12,7 mm oraz ulepszone systemy ochrony przed improwizowanymi ładunkami wybuchowymi, które zostały sprawdzone już w warunkach bojowych.

Czytaj też: Dwa razy szybciej i trzy razy dalej niż poprzednik. ARCHANGE to największy skok technologiczny francuskiego wywiadu od dekad

W kontekście tych zmian warto spojrzeć na polskie zamówienie. Nasz kraj nabył 250 czołgów M1A2 Abrams SEPv3, które zastąpią przestarzałe konstrukcje z czasów zimnej wojny, czyli T-72M1 i PT-91. Całkowity koszt programu wyniósł 23,3 miliarda złotych i obejmuje nie tylko maszyny, ale też pakiet logistyczny, szkoleniowy oraz fundusze na dostosowanie infrastruktury. Realizacja polskiego zamówienia ma stworzyć jedną z najsilniejszych armii pancernych w Europie, bo Abramsy są tylko częścią wielkich zmian. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj, bo co tu dużo mówić – Polska kreuje się na potęgę pancerną.

Czytaj też: Wzięli bezpieczeństwo w swoje ręce. Budują przeciwlotniczą potęgę, której pragną inni

Wersja SEPv3 to jednak tylko przystanek w drodze do przyszłości. Amerykańska armia równolegle pracuje nad koncepcją czołgu opcjonalnie załogowego, zdolnego do działania zarówno z załogą, jak i w trybie zdalnym. Aktualne modernizacje w zakresie zarządzania energią i elektroniki tworzą podstawę pod kolejne generacje technologii, choć perspektywa pełnej autonomii wozów bojowych wciąż budzi wątpliwości specjalistów. Szkolenia w Ohio dowodzą, że nawet jednostki rezerwowe otrzymują najnowocześniejszy sprzęt, a jest to wyraźny sygnał, jak poważnie amerykańska armia traktuje wyzwania współczesnego pola walki. W tym kontekście polski zakup wydaje się rozsądnym ruchem, choć prawdziwy test wartości tej inwestycji nastąpi dopiero z biegiem lat.