Chiński kryzys w fotowoltaice. Gigantyczne zwolnienia w branży

Kiedyś symbol chińskiego sukcesu technologicznego, a dziś? Jak wynika z najnowszych informacji, przemysł fotowoltaiczny w Państwie Środka przeżywa najpoważniejsze turbulencje w swojej historii. Co się stało z sektorem, który jeszcze niedawno napędzał gospodarczy wzrost? I czy to tylko lokalny problem, czy może zapowiedź globalnych konsekwencji?
Chiński kryzys w fotowoltaice. Gigantyczne zwolnienia w branży

Fala zwolnień w branży solarnej

Pogrążone w kryzysie największe światowe firmy fotowoltaiczne: Longi Green Energy, Trina Solar, Jinko Solar, JA Solar i Tongwei pozbyły się w ubiegłym roku około 87 tysięcy pracowników. Ta liczba odpowiada niemal jednej trzeciej ich dotychczasowych załóg. Sytuacja daleko wykracza poza typowe procesy restrukturyzacyjne. Przyczyna problemów tkwi w dramatycznej nadpodaży. Obecnie świat wytwarza dwa razy więcej paneli słonecznych, niż wynosi zapotrzebowanie. A dominująca rola Chin jest tu bezdyskusyjna, wszak mówimy o kraju, który odpowiadał w ostatnich latach za ponad 80% globalnej produkcji ogniw fotowoltaicznych. Ta hegemonia stała się jednak pułapką, gdy rynek nie nadążył za tempem rozbudowy mocy produkcyjnych.

Czytaj też: To koniec ery paliw kopalnych? Nowy raport pokazuje prawdę

Skala finansowej katastrofy poraża. Cały chiński sektor fotowoltaiczny odnotował w minionym roku straty sięgające 60 miliardów dolarów (około 222,4 mld zł). Od początku 2024 roku ponad 40 lokalnych przedsiębiorstw z tej branży zniknęło z giełdy, ogłosiło bankructwo lub zostało przejętych. Alan Lau, analityk Jefferies, podkreśla wyjątkowość sytuacji:

Istnieje duża nadwyżka mocy produkcyjnych w Chinach, na przykład w przemyśle stalowym czy cementowym, ale nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy branży, która przez półtora roku ponosiłaby straty obejmujące cały sektor. To jest wysoce niezwykłe i wysoce nienormalne.

Korzenie problemu sięgają lat 2020-2023, gdy chińskie władze starały się przeciwdziałać załamaniu sektora nieruchomości. Przekierowano wówczas zasoby w kierunku trzech nowych filarów wzrostu: fotowoltaiki, elektryków i baterii. Rezultatem był niebywały wyścig w budowie fabryk, prowadzący do obecnej nadprodukcji.

Reakcja władz centralnych i międzynarodowe konsekwencje kryzysu

Pekin podjął pierwsze kroki zaradcze. Prezydent Xi Jinping na początku lipca nawoływał do zakończenia „nieuporządkowanej konkurencji cenowej”. Ministerstwo przemysłu zadeklarowało chęć uspokojenia wojen cenowych i likwidacji przestarzałych zakładów. Planowane rozwiązania przypominają metody stosowane w branży naftowej, ponieważ główni producenci polikrzemu rozważają utworzenie kartelu wzorowanego na OPEC. Dodatkowo powstaje fundusz o wartości 50 miliardów juanów (około 6,93 mld dolarów) na wykup i zamknięcie około 30% najmniej efektywnych mocy produkcyjnych.

Władze prowincji Anhui, kluczowego regionu produkcyjnego, posunęły się dalej. W czerwcu zakazały firmom solarnym rozbudowy mocy i nakazały zamknięcie linii pracujących poniżej 30% wydajności. Wszystkie nowe inwestycje wymagają teraz osobistej zgody Narodowej Komisji Rozwoju i Reform. To zasadnicza zmiana w kraju, gdzie jeszcze niedawno ekspansję w fotowoltaice wręcz promowano. Masowe redukcje etatów stanowią szczególnie drażliwy temat w Chinach, gdzie zatrudnienie uznaje się za fundament stabilności społecznej. Nic dziwnego, że poza Longi (przyznającym się do 5% cięć) większość firm unikała publicznych informacji o zwolnieniach. Jeden z byłych pracowników branży przyznał, że od końca 2023 roku boryka się ona ze spowolnieniem. W 2024 roku sytuacja faktycznie się pogorszyła, a 2025 może być jeszcze gorszy.

Czytaj też: Ogniwa słoneczne z wodorem. Niemcy rozwiązali jego zagadkę

Problemem pozostaje opór władz lokalnych. Urzędników ocenia się głównie pod kątem tworzenia miejsc pracy i wzrostu gospodarczego, co zniechęca ich do zamykania fabryk. Przykładem jest Trina Solar, której prezes przyznał w czerwcu, że nowe projekty ruszyły mimo lutowych apeli władz centralnych o wstrzymanie inwestycji. Analitycy sugerują, że dla przywrócenia rentowności konieczna jest likwidacja 20-30% mocy produkcyjnych. Oznacza to kolejne tysiące zwolnień i falę bankructw. Sytuację dodatkowo komplikują amerykańskie cła nałożone na eksport z chińskich fabryk w Azji Południowo-Wschodniej. Firmy, które przeniosły produkcję do Wietnamu czy Malezji, by uniknąć wcześniejszych sankcji, teraz muszą mierzyć się z nowymi barierami. Chiński kryzys fotowoltaiczny pokazuje kruchość modelu opartego na niekontrolowanej ekspansji. Choć planowane interwencje władz mogą przynieść pewną stabilizację, ich skuteczność budzi wątpliwości w obliczu oporu lokalnych władz i skali problemu. Globalny rynek zielonej energii z pewnością odczuje konsekwencje tych perturbacji, ale jak na razie nie da się ocenić realnej skali tych zmian.