Gapowicze zadłużyli się u przewoźników komunikacji miejskiej na łączną sumę, którą trudno sobie wyobrazić: aż 376,1 mln zł. W Krajowym Rejestrze Długów znajduje się już 276,2 tys. osób z nieopłaconymi karami za przejazd bez biletu.
Średnie zadłużenie gapowicza sięga 1362 zł. Kwota ta nie wygląda imponująco, ale trzeba pamiętać, że to tylko średnia. Poza tym konsekwencje wpisu do rejestru dłużników nawet na niewielką kwotę bywają dotkliwe i ciągną się latami. Tym bardziej niepokoi udział nastolatków w grupie gapowiczów.
Czytaj też: Wrocław: Kolejny remont Dworca Głównego i okolic. Będą też prace konserwatorskie
Młodzi gapowicze w długach
Prawdziwy niepokój budzi inna statystyka. W ciągu dwóch lat liczba nieletnich dłużników zwiększyła się ponad czterokrotnie – to niepokojący sygnał, że problem zaczyna dotykać także młodzież uczęszczającą jeszcze do szkoły. Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów wyraził zaniepokojenie tym trendem:
Gapowiczom coraz trudniej o wymówki. Koszty biletów są wielokrotnie niższe niż kar, a za przejazd można często zapłacić na kilka sposobów. W wielu miastach wystarczy smartfon i aplikacja mobilna. Mimo to do jazdy środkami transportu pasażerskiego bez ważnego biletu cały czas podchodzimy lekceważąco.
Najbardziej alarmujące są dane o osobach poniżej 18. roku życia. Według najnowszych danych młodociani gapowicze zalegają już łącznie 1,3 mln zł. Według danych Krajowego Rejestru Dłużników zadłużonych nieletnich jest już ponad 2,4 tysiąca i liczba ta ciągle rośnie. Przeciętny dług nieletniego wynosi 527 zł. Dla wielu to bariera nie do pokonania bez pomocy rodziców, którzy często nie wiedzą o długu swoich dzieci. Nieletni gapowicze mogą wejść w dorosłość z poważnymi problemami finansowymi.
Dłużnicy borykają się z problemami przy staraniu o kredyt, pożyczkę, leasing czy nawet wynajem mieszkania. Ten ostatni punkt bardzo źle wróży na przyszłość młodych osób, które zdecydują się wyjechać z rodzinnego miasta na studia. Przewoźnicy nie pozostają bierni – coraz częściej kierują sprawy do sądów i firm windykacyjnych, co negatywnie wpłynie na codzienne funkcjonowanie dłużników.
Największe długi generują jednak osoby w wieku produkcyjnym (35-44 lata), a nie, jak powszechnie się sądzi, młodzież. Osoby te często posiadają stałe dochody, ale bagatelizują konsekwencje prawne i finansowe nieopłacania mandatów. W oczach wielu osób zapłacenie mandatu raz na jakiś czas jest bardziej opłacalne niż regularne kupowanie biletów. Gapowicze w tym wieku zalegają niemal 105 milionów złotych. Młodsza grupa, czyli 26-35 lat, jest na drugiej pozycji z łącznym długiem wysokości 102,9 mln zł.
Czytaj też: Pierwsza lokomotywa wodorowa na polskich torach. W sierpniu ruszy wyjątkowy eksperyment
Geograficznie niekwestionowanym „liderem” jest województwo łódzkie z 54,4 tys. dłużników i łącznym zadłużeniem wysokości 125,6 mln zł. Na drugim miejscu plasuje się woj. wielkopolskie z długiem wysokości 82,5 mln zł od 40,1 tys. osób. Ciekawie prezentuje się woj. mazowieckie, gdzie mimo największej liczby mieszkańców gapowicze (54 tys. osób) wygenerowali dług wysokości 46,3 mln zł. To może sugerować, że lokalne systemy kontroli lub świadomość społeczna działają tu efektywniej. Na pewno pomagają takie detale jak bramki przy wejściu do metra.
Samorządy i miejskie przewoźniki wykorzystują wezwania do zapłaty oraz wpisy do rejestru jako narzędzia mobilizujące do spłacenia zaległości. Po otrzymaniu wezwania płatności dokonuje 67 proc. dłużników, a w ciągu 4 miesięcy od wpisania do rejestru spłaca dług około 26 proc. zadłużonych.
Problem gapowiczów to wyzwanie dla samorządów, zwłaszcza w obliczu rosnących kosztów życia i zmieniających się warunków społecznych, które wpływają na dyscyplinę płatniczą mieszkańców. Narastające zadłużenie w tej kategorii stanowi istotny problem dla finansów lokalnych i operatorów transportu publicznego. Nie pomaga fakt, że bilet na przejazd transportem zbiorowym można kupić na różne sposoby, od automatów znajdujących się w pojazdach po aplikacje bankowe. Właściwie nie ma wymówki, która uzasadniłaby brak ważnego biletu na przejazd.
Czytaj też: Rewolucja w wakacyjnych podróżach po Bliskim Wschodzie – sześć krajów i tylko jedna wiza
Rosnące zadłużenie to społeczna bomba z opóźnionym zapłonem. Oszczędność na bilecie dziś może oznaczać problemy z wynajmem mieszkania czy kredytem na samochód w przyszłości.