Założycielami Girsu byli Sumerowie, którzy na lokalizację swojej osady wybrali południe Mezopotamii. Współcześnie są to natomiast tereny Iraku, gdzie działania w ostatnich latach były utrudnione między innymi ze względu na działalność terrorystów powiązanych z ISIS. Zanim w ogóle rzeczona organizacja powstała, to znacznie wcześniej, bo w na początku ubiegłego stulecia, odnaleziono tam pozostałości zagadkowej budowli.
Czytaj też: Tego klasztoru szukano tysiąc lat. Wielki przełom ze słynną księgą w tle
Początkowo uznawano je za ruiny obiektu o przeznaczeniu religijnym, choć naukowcy nie mieli pewności, że faktycznie mają do czynienia ze świątynią. W toku najnowszych ustaleń archeolodzy doszli do zaskakujących wniosków. Ich zdaniem wcale nie był to budynek związany z odprawianiem rytuałów – jego przeznaczeniem było dostarczanie wody, dzięki której można było utrzymać uprawy przy życiu.
Z jednej strony, istnienie takich kanałów nie powinno dziwić, jeśli mamy na uwadze warunki klimatyczne panujące na Bliskim Wschodzie. Tamtejszy klimat, choć zmieniał się na przestrzeni lat, to nawet w czasach Sumerów był daleki od znanego nam na przykład ze Środkowej Europy. Jednocześnie eksperci nie kryją zdziwienia, ponieważ tak innowacyjna technologia była uznawana za znacznie bliższą współczesności. Jak wyjaśnia Ebru Torun powiązany z British Museum w Iraku, to znalezisko jedyne w swoim rodzaju, które nie ma swojego odpowiednika w znanej historii.
Budowla znaleziona na terenie starożytnego miasta Girsu była początkowo uznawana za obiekt o przeznaczeniu religijnym
Wygląda na to, że Sumerowie zdecydowali się na stworzenie takiej sieci w desperackiej próbie ratunku swojej społeczności. Bez dostępu do wody była ona skazana na upadek, dlatego konieczne stało się wykorzystanie wody dostarczanej przez rzeki Eufrat i Tygrys. Aby dostarczyć ją w wybrane miejsca, budowniczowie kanału stworzyli dwie symetryczne konstrukcje wyłożone z cegły. Łączna długość wyniosła około 40 metrów, szerokość 10 metrów, a wysokość ścian – nieco ponad 3 metry. Te ostatnie ustawiono w dwóch przeciwległych krzywiznach wyginających się do zewnątrz.
Dzięki obserwacjom z powietrza naukowcy doszli do wniosku, że nietypowy obiekt znajdował się na 19-kilometrowym kanale. Ze względu na umiejscowienie strukturę tę określono mianem najstarszego znanego mostu na świecie. Do tej pory taki tytuł przysługiwał konstrukcji znajdującej się w Turcji, znanej jako Jisr al-Hajar Hajirah. Tamtejszy most powstał w okolicach 850 roku p.n.e. natomiast ten z Iraku – powiązany z Sumerami – okazuje się znacznie starszy i może mieć około czterech tysięcy lat.
Czytaj też: Dziesiątki posągów zachowały się w niesamowitych okolicznościach. Można mówić o archeologicznym cudzie
Najciekawszy wydaje się jednak fakt, że budowla z Iraku wytwarzała efekt zapewniany przez tzw. dyszę Venturiego. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że twórcą tego urządzenia był Giovanni Venturi, czyli… XVIII-wieczny fizyk. Od jego nazwiska wywodzi się też określenie w postaci efektu Venturiego. Zjawisko to odnosi się do wzrostu prędkości cieczy podczas przechodzenia przez dyszę.