
Matematyka naszego miejsca w czasie
Sednem tej teorii jest założenie, że jesteśmy typowymi obserwatorami w ciągu dziejów. Rozszerzenie zasady kopernikańskiej na wymiar czasowy sugeruje, iż nie żyjemy w żadnym szczególnym momencie historii naszego gatunku.
Jeśli coś istnieje przez pewien czas. Nie mamy powodu wierzyć, że obserwujemy to w szczególnym momencie jego istnienia – ani niezwykle wcześnie, ani niezwykle późno – wtedy rozsądne jest oczekiwać, że jego pozostały czas będzie z grubsza porównywalny z czasem, który już minął – twierdził Gott
Gott przetestował swoje równania na przykładzie Muru Berlińskiego. Gdy w 1982 roku konstrukcja stała już od 8 lat, jego wzory z 95% pewnością wskazywały okres jej upadku. Przewidywania sprawdziły się, gdy mur runął 20 lat później. Matematyczny model opiera się na równaniu prawdopodobieństwa. Przy przyjętym poziomie ufności 95%, przyszły czas istnienia powinien mieścić się w przedziale od 1/39 czasu, który już upłynął, do 39-krotności tego okresu.
Stosując te założenia do ludzkości, otrzymujemy konkretne wartości:
- całkowita liczba ludzi, którzy przyjdą jeszcze na świat: od 1,8 miliarda do 2,7 biliona
- przy utrzymaniu tempa przyrostu naturalnego z lat 90.: maksymalnie 19 tysięcy lat dalszej egzystencji
- aby osiągnąć górną granicę 7,8 miliona lat: wskaźnik urodzeń musiałby spaść ponad 400-krotnie
Warto pamiętać, że gatunek Homo sapiens istnieje około 200 tysięcy lat, co w skali ewolucyjnej nie jest szczególnie długim okresem.
Nie wszystko da się obliczyć
Choć teoria wydaje się przekonująca, ma kilka istotnych słabości. Nasza epoka charakteryzuje się bezprecedensowym tempem zmian technologicznych, co może czynić nas wyjątkowymi obserwatorami. Rozwój medycyny, technologii kosmicznych czy sztucznej inteligencji może radykalnie zmienić scenariusze przyszłości. Pojawiają się także pytania o definicję obserwatora: czy w przyszłych obliczeniach uwzględniać tylko biologicznych ludzi, czy także sztuczne byty świadome? Demografia podlega ciągłym zmianom, a czynniki zewnętrzne takie jak zagrożenia kosmiczne czy klimatyczne trudno przewidzieć na tak odległą przyszłość.
Czytaj też: Twój samochód przyciąga ptasie bomby nieprzypadkowo. Naukowcy odkryli zaskakujący powód
Katastrofa Cartera nie mówi nam, kiedy ludzkość się skończy. Nie podaje daty ani wydarzenia. Oferuje soczewkę – tłumaczy Kaif Shaikh, autor analizy teorii
Trzeba podkreślić, że mamy do czynienia z szacunkiem probabilistycznym, a nie nieomylną przepowiednią. Teoria służy raczej jako narzędzie do refleksji nad naszą pozycją w dziejach niż jako ostateczna wyrocznia. Matematyczne prognozowanie losów ludzkości pozostaje fascynującym, choć kontrowersyjnym obszarem badań. Katastrofa Cartera oferuje intrygującą perspektywę, jednak ostateczny kształt naszej przyszłości zależy od tak wielu zmiennych, że żadne równanie nie jest w stanie ich wszystkich objąć. Być może właśnie ta niepewność jest najcenniejszym elementem naszej egzystencji.