Zobaczył UFO i je narysował. Odtajniono kolejne dokumenty lotnictwa USA

Konsekwencje amerykańskiej ustawy o wolności informacji i zeszłorocznego poruszenia w kwestii UFO (niezidentyfikowanych obiektów latających) będą rozbrzmiewać jeszcze przez wiele lat. Tym razem kwestia UFO przykuła światła medialnych reflektorów po tym, jak odtajnione zostały oficjalne dokumenty rzucające światło na dziwne zdarzenie z udziałem pilota Sił Powietrznych u wybrzeży Florydy.
Zobaczył UFO i je narysował. Odtajniono kolejne dokumenty lotnictwa USA

Odtajniono nowe dokumenty na temat UFO. Przypominam, że nie jest to coś, o czym myślicie

Obcych nie ma wśród nas, a niezidentyfikowane obiekty latające nie są wcale dziełem innej cywilizacji. Przekonywałem już do tego innych wcześniej, bo akurat przy największym zatrzęsieniu informacji na temat UFO, które przez popkulturę wiążemy z pozaziemskimi istotami, więc czas odświeżyć te twierdzenia. Jeśli jednak się mylę, a obcy jednak są wśród nas, to… no cóż, życie, ale wolę wierzyć zdrowemu rozsądkowi.

Czytaj też: Wrogie okręty podane na tacy. Fregata USA doczekała się wyjątkowego sonaru CAPTAS-4

Odtajnione właśnie oficjalne dokumenty rzucają światło na dziwne zdarzenie z udziałem pilota Sił Powietrznych u wybrzeży Florydy. Incydent, który miał miejsce w styczniu 2023 roku nad Zatoką Meksykańską, dotyczył obserwacji przez pilota obiektu przypominającego statek kosmiczny “Apollo”. O zdarzeniu po raz pierwszy poinformował publicznie kongresman z Florydy, Matt Gaetz, podczas przesłuchania w zeszłym lecie. Od tego czasu niezależny badacz Abbas Michael Dharamsey, dzięki ustawie o wolności informacji odkrył dokumenty, które dostarczają bardziej szczegółowego opisu incydentu.

Czytaj też: Myśliwce marynarki USA będą niezniszczalne. Najpotężniejsze pociski nawet do nich nie dolecą

Dokumenty, opublikowane na stronie The Black Vault przez Johna Greenewalda, zawierają zredagowane raporty wywiadowcze oraz ręcznie narysowany przez pilota obraz obiektu. Rysunek pilota przedstawia obiekt o kształcie gruszki z wyraźnymi kolorami – metalicznym na jednym końcu, szarym na drugim i środkową częścią opisaną jako “pomarańczowo-czerwona”. Podczas lotu ten obiekt miał nie generować dymu, a jedynie “rozmazywać powietrze” obok tego, co musiało być jego napędem, co sugeruje po prostu uwalnianie dużych ilości energii. Na tym jednak ten “incydent UFO” się nie kończy, bo radar pilota miał zepsuć się po zbliżeniu na odległość nieco ponad kilometra od tego obiektu, a technicy nie byli później w stanie zdiagnozować usterki.

Czytaj też: Bez tych okrętów siły podwodne USA nie istnieją. Są niczym szwajcarskie scyzoryki w działaniach wojennych

Strzelam, że jeśli nie był to zbieg okoliczności, to pilot natknął się na testy bezzałogowca z bardzo wydajną bronią energetyczną, która mogła nie tylko zagłuszać, ale także uszkadzać wrogie radary, choć przypadek znacznie bardziej do mnie przemawia. Jak więc to jest, że tego typu obiekt nadal nie doczekał się wyjaśnień ze strony “ziemskich twórców”? Więcej na temat tego procederu przeczytacie tutaj, ale w skrócie – nawet jeśli jakakolwiek firma lub urzędnik dostrzega w nowym zgłoszeniu UFO coś rzeczywistego, nad czym trwają właśnie prace, to zwyczajnie może nie móc lub nie chcieć o tym oficjalnie wspominać. Prace nad nowymi maszynami lotniczymi ciągle bowiem trwają, a wraz z rozwojem technologii, ich projekty oraz działanie mogą coraz bardziej oddalać się od tradycji.