„Mięsożerne” bakterie w ostrygach i hot dogi skracające życie, czyli jak zabija nas jedzenie

Pewien Amerykanin musiał przejść kilka operacji po tym, jak zaraził się śmiertelnie groźną bakterią z surowych ostryg. I choć to raczej odosobniony przypadek, to nowe badania pokazują, że także zwykły hot dog może skracać życie. Wyliczono nawet, o ile.
„Mięsożerne” bakterie w ostrygach i hot dogi skracające życie, czyli jak zabija nas jedzenie

Pechowy smakosz ostryg to 50-letni Patrick Baker mieszkający w Anderson w stanie Indiana (USA). Owoce morze kupił w lokalnym sklepie, a następnie zjadł je na surowo. Po kilku dniach zaczął odczuwać objawy grypopodobne, a na jego nogach pojawiły się bolesne fioletowe pęcherze.

Gdy Baker został przewieziony do szpitala, zdiagnozowano u niego martwicze zapalenie powięzi – ciężką infekcję bakteryjną, która niszczy skórę i tkankę mięśniową. Potrzebował pilnej operacji obu nóg, aby chirurdzy mogli usunąć martwą tkankę i zatrzymać postępujące zmiany.

Lekarze ustalili, że za zagrażającą życiu pacjenta infekcję odpowiada bakteria Vibrio vulnificus, żyjąca w wodach przybrzeżnych. Jak podaje Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) ludzie mogą zarazić się bakteriami Vibrio jedząc surowe lub niedogotowane skorupiaki – w tym ostrygi.

Hot dog odbiera nam 36 minut życia

W Stanach Zjednoczonych z powodu zakażenia tymi bakteriami umiera około 100 osób rocznie. Większość infekcji kończy się jedynie lekkimi objawami, takimi jak bóle mięśni i nudności. 

I choć „mięsożerna” bakteria może wystraszyć, nie jest to jedyne zagrożenie, jakie czyha na nas w czasie posiłku. Nowe badanie opublikowane w czasopiśmie „Nature Food” udowadnia, że niezdrowe jedzenie powoli odbiera nam życie. Naukowcy wyliczyli, że np. zwykły hot dog może kosztować nas 36 minut zdrowego życia.

W badaniu przeprowadzonym przez ekspertów z Uniwersytetu Michigan skatalogowano ponad 5800 produktów spożywczych. Następnie oszacowano ich wpływ na rozwój chorób dietozależnych (np. otyłości, cukrzycy, niektórych nowotworów i chorób układu krążenia) oraz wpływ na środowisko (m.in. ślad węglowy procesu produkcji, czy ilość zużywanej w tym procesie wody).

Zielone, żółte i czerwone klasy żywności

Po przeanalizowaniu danych naukowcy podzielili wszystkie produkty na trzy grupy – zieloną, żółtą i czerwoną. Grupa zielona zawiera produkty, które są zarówno korzystne pod względem odżywczym, jak i mają niewielki wpływ na środowisko. W tej grupie znalazły się głównie orzechy, owoce, warzywa z upraw ekologicznych, rośliny strączkowe, produkty pełnoziarniste i niektóre owoce morza.

Z kolei czerwona strefa obejmuje te produkty, które mają największy wpływ na rozwój chorób dietozależnych oraz najbardziej wpływają na środowisko. Tutaj dominuje mięso: wołowina, wieprzowina i jagnięcina, oraz wyroby z mięsa przetworzonego.

Naukowcy przyznają, że zakres wskaźników ekologicznych i prozdrowotnych jest dość zróżnicowany, i nie zawsze żywność korzystna pod względem zdrowotnym generuje najmniejszy wpływ na środowisko.

Jesz mięso, pożyjesz krócej. Jesz orzechy, pożyjesz dłużej

Na podstawie wyliczeń powstał Health Nutritional Index, który ma pokazywać, ile minut zdrowego życia tracimy lub zyskujemy sięgając po porcję każdego z ponad 5800 produktów. Największa odnotowana strata została powiązana z przetworzonym mięsem i wyniosła 74 minuty. Natomiast największy zysk przyniosły orzechy, których porcję oszacowano na dodatkowe 80 minut zdrowego życia.

Co pocieszające, naukowcy stwierdzili, że nie musimy drastycznie zmieniać diety, aby poprawić swoje zdrowie i zmniejszyć negatywny wpływ na środowisko. Wystarczy, że 10 proc. kalorii, które przyjmujemy pod postacią wołowiny i przetworzonych mięs, zamienimy na mieszankę produktów z zielonej grupy. Ta drobna zmiana pozwoli zmniejszyć ślad węglowy naszej diety aż o jedną trzecią oraz da nam dodatkowe 48 minut życia za każdy dzień zdrowego odżywania.


Źródło: LiveScience, Nature Food.