Pseudomądrości są w stanie sprzedać wszystko. Dlaczego tak ich łakniemy?

Głód mądrości jest tak wielki, że zapchać go można śmieciowym jedzeniem.
Pseudomądrości są w stanie sprzedać wszystko. Dlaczego tak ich łakniemy?

Nieodporni na pseudomądrości?

Kanadyjscy naukowcy z University of Waterloo zbadali naszą skłonność do ulegania nonsensom, a wyniki opublikowali niedawno w naukowym piśmie „Judgment and Decision Making”. Zaprezentowali badanym cytat z Twittera, spod pióra guru mądrości wszelakiej, autora niezliczonych bestsellerów z zakresu duchowości Deepaka Chopry, razem z przypadkowymi zdaniami zawierającymi słowa popularne w przemyśle „mądrościowym”. Z punktu widzenia gramatyki te zdania były prawidłowe, z punktu widzenia logiki – nonsensowne.

Badacze chcieli sprawdzić, czy konsumenci literatury duchowej potrafią odnaleźć mądrość swojego guru wśród ewidentnych bzdur. Cytat z Chopry brzmiał tak: „Intencja i uwaga są działaniem przejawu”. Badani nie byli w stanie odróżnić zdań Chopry od tych skompilowanych z przypadkowych stron wygenerowanych przez komputer. Były one dla nich tak samo inspirujące. Im mniej analityczny i sceptyczny był badany, tym łatwiej znajdował w nonsensownych zdaniach głęboką duchową mądrość. Naukowcy udowodnili, że bzdurne pseudomądrości są w stanie sprzedać wszystko. Jesteśmy społeczeństwem duchowych naiwniaków.

 

Sens jest w nas

Ale to dopiero połowa historii. Inni naukowcy – z University of New Castle w Australii – zakwestionowali konkluzję Kanadyjczyków. Według nich to, czy zdanie jest inspirującą mądrością czy absurdem, zależy wyłącznie od jego odbiorcy. To czytelnik nadaje zdaniu sens.

Czytamy na przykład zdanie: „Kwiat, przypadkowy dźwięk wodospadu, wierzba bawiąca się wiatrem, chaos jesiennych liści”. Istnieje duża szansa, że nas ono poruszy. Poetyckością. Zdolnością autora do chwytania chwili. Jego uważnością. Tyle że to zdanie zostało wygenerowane przypadkowo przez komputer. Przynajmniej jest jakimś opisem, w przeciwieństwie do bzdurnych zdań pokazanych fanom Chopry przez naukowców.

Co na to Kanadyjczycy? Odpowiadają prosto – to, że ktoś znajduje w bzdurnym zdaniu sens, nie zmienia faktu, że jest ono nonsensowne. Wiedzą o tym politycy i ludzie, którzy piszą im przemówienia. Nauczyli się produkować zdania, które nie przekazują żadnej treści, za to oddziałują na człowieka tak, że daje się im porwać i np. głosuje tak, jak chce ten, kto to zdanie stworzył. Spór między dwoma obozami naukowymi trwa. Jego rozstrzygnięcie nie jest wcale najważniejsze.

 

Głodni mądrości

Istotne jest to, że uświadamia nam on głębię deficytu mądrości duchowej i naiwność współczesnego człowieka, który tej mądrości łaknie. Także coaching ma swój zbiór słów, kryjących w sobie obietnice mądrości i szczęścia: kompetencja, rozwój, przywództwo. Odpowiednio nimi manipulując, można wyjść naprzeciw tej ludzkiej potrzebie i zrobić silne wrażenie na ludziach. Coach, zwłaszcza niedoświadczony, może przy okazji uwierzyć w to, że naprawdę jest taki mądry i inspirujący. Bo jak wyjaśnić to, że ma hipnotyczny wpływ na klienta?

Badania kanadyjskich naukowców dedykuję takiemu właśnie coachowi/mentorowi/trenerowi. Zadowolona mina najedzonego nie zawsze stanowi o geniuszu kucharza. Głód mądrości jest tak wielki, że zapchać go można śmieciowym jedzeniem.

Fryderyk Nietzsche pisze: „Człowiek musi co jakiś czas wierzyć, że wie, dlaczego istnieje”. To autentyczny cytat i żadne słowo nie pada w nim przypadkowo. Nieprzypadkowe jest też słowo „musi”. Człowiek musi oddychać, musi pić i jeść, a od czasu do czasu poczuć przekonanie, że jego istnienie ma sens. Kiedy zbyt długo odczuwa głód sensu, sam sobie ten sens roi. Kolejne szkolenie lub warsztat jest dla niego tylko pretekstem.