Badania zespołu z Marshall University w Zachodniej Wirginii pokazały, że bakterie jelitowe i tryptofan – aminokwas obecny w wielu pysznych produktach spożywczych – mogą przywrócić naturalną produkcję hormonu kontrolującegi apetyt. Potencjalnie można więc wrócić do równowagi i zrzucić zbędne kilogramy bez wydawania tysięcy złotych na kurację (bez refundacji lek ten kosztuje nawet 650 zł miesięcznie) i bez efektów ubocznych, jakie może wywołać syntetyczny lek.
Bakterie jelitowe produkują naturalny Ozempic
Odkrycie dotyczy komórek enteroendokrynnych, czyli produkujących hormony, w jelitach. Te wyspecjalizowane struktury jelitowe u osób otyłych tracą zdolność do wydzielania peptydu glukagonopodobnego 1 (GLP-1). To właśnie ten hormon jest kluczowy dla regulacji apetytu i poziomu cukru we krwi i to właśnie jego sztuczna wersja znajduje się w składzie leku Ozempic.
Czytaj też: Otyłość to choroba, nie wybór. Rewolucja w leczeniu i szansa na większą dostępność terapii
Badania na zwierzętach z otyłością wywołaną dietą wysokotłuszczową ujawniły skutki nadwagi dla układu wydzielniczego. Liczba komórek enteroendokrynnych oraz poziom ich głównego markera (chromograniny A) spadły o około 60 procent w porównaniu do zwierząt o prawidłowej wadze. Równocześnie znacząco obniżyły się poziomy czynników transkrypcyjnych („przełączniki” genów, dokładnie MATH1, NGN3 i NeuroD1), które odpowiadają za różnicowanie tych komórek.
Jednym słowem otyłość ma działanie destrukcyjne także na poziomie molekularnym. To tłumaczy, dlaczego osoby otyłe mają problemy z kontrolą apetytu i metabolizmem glukozy – ich jelita nie wydzielają prawidłowej ilości niezbędnego hormonu. Mniej komórek produkujących GLP-1 oznacza słabszą regulację poziomu cukru we krwi, zwiększony apetyt i spowolniony metabolizm. To główne czynniki utrzymujące błędne koło otyłości.
Jednak jest nadzieja. Przełomowe odkrycie pokazało kluczową rolę produktów przemiany materii bakterii w regeneracji komórek hormonalnych jelit. Substancje pochodzące z metabolizmu bakterii jelitowych rozkładających tryptofan mogą przywracać komórki jelitowe wydzielające hormony, których liczba jest zmniejszona przez otyłość.
Czytaj też: Szczecin kończy z nocną sprzedażą alkoholu. Kolejne miasta też to rozważają
Kluczową substancją jet indol. To związek aromatyczny, powstający w wyniku rozkładu tryptofanu przez bakterie jelitowe. Związek ten jest dobrze znany chemikom i farmaceutom, słynie z nieprzyjemnego zapachu (zgnilizna, kał), ale okazał się kluczowym czynnikiem stymulującym różnicowanie komórek enteroendokrynnych jelit. W badaniach na ludzkich organoidach okrężnicy (modelach organów hodowanych z komórek w laboratoriach) czysty indol znacząco zwiększyły poziom chromograniny A – markera komórek wydzielniczych.
Tryptofan i bakterie to recepta na zdrowie
Ten sam efekt wywołał supernatant (płyn pozostały po oddzieleniu składników mieszaniny) bakterii Lactobacillus acidophilus – pożytecznych bakterii kwasu mlekowego, które znajdziemy w jelitach i jamie ustnej ludzi, a także w kefirze i kiszonkach.
Mechanizm działa poprzez aktywację receptora węglowodorów arylowych (AhR), który reguluje ekspresję genów odpowiedzialnych za rozwój komórek enteroendokrynnych jelit. Blokowanie tego receptora zapobiegało pozytywnym efektom, co potwierdza jego kluczową rolę w procesie.
Niezbędny jest oczywiście tryptofan – aminokwas, którego organizm nie może wytwarzać samodzielnie. Musi być dostarczany z dietą. Pełni on kluczową funkcję w produkcji białek oraz syntezie serotoniny i melatoniny, regulujących między innymi nastrój i zasypianie. Gdy bakterie jelitowe (nie tylko kwasu mlekowego) rozkładają tryptofan, jednym z powstających produktów ubocznych jest właśnie indol.
Badania wykazały, że Lactobacillus acidophilus hodowany z tryptofanem powodował większy wzrost chromograniny A niż te same bakterie hodowane bez tego aminokwasu. To odkrycie otwiera drogę do niefarmakologicznych strategii leczenia otyłości poprzez modyfikację diety i suplementację probiotykami.
Czytaj też: Pandemia zostawiła ślady w psychice. Ponad połowa Polaków wciąż odczuwa samotność
W przeciwieństwie do syntetycznych agonistów GLP-1, które często powodują nudności i inne dolegliwości żołądkowo-jelitowe, naturalna stymulacja własnej produkcji hormonu powinna minimalizować ryzyko niepożądanych reakcji, jakie powoduję między innymi Ozempic. No i nie będą kosztować fortuny.
Badanie opisane wyżej ma jednak istotne ograniczenia. Organoidy wykorzystane w eksperymentach pochodziły od zdrowych osób, co ogranicza wgląd w to, jak tkanki osób otyłych mogą zareagować na taki zabieg. Ponadto osoby z nadwagą mogą mieć zmienione także szlaki sygnałowe, wpływające na różnicowanie komórek enteroendokrynnych, co może utrudnić stymulację ich różnicowania w praktyce.
Naukowcy skupili się tylko na tkance okrężnicy, więc wyniki mogą nie odzwierciedlać procesów zachodzących w jelicie cienkim i innych regionach przewodu pokarmowego. Konieczne są dalsze badania kliniczne na ludziach, aby potwierdzić skuteczność tej obiecującej strategii terapeutycznej. Dobra wiadomość jest taka, że eksperymenty będą wymagały jedzenia pysznych posiłków – zagryzania kurczaka ogórkiem kiszonym, ryby z kimchi oraz owsianki z orzechami i kefirem – w rozsądnych porcjach oczywiście. Badania sugerują, że takie posiłki powinny wesprzeć naturalną produkcję hormonu GLP-1, dzięki czemu Ozempic będzie można odstawić.
Jeśli dalsze badania potwierdzą skuteczność tej metody u ludzi, naturalna stymulacja produkcji GLP-1 może stać się bezpieczną, łatwo dostępną i całkiem przyjemną drogą do zrzucenia szkodliwych kilogramów.