Polski rząd już kończy prace nad projektem nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków oraz niektórych innych ustaw. Reforma implementuje unijne przepisy dotyczące wody pitnej, dostarczanej do domów Polaków wodociągami. Nie obeszło się jednak bez pewnych trudności.
Woda pitna i zmiany na rachunkach
Projekt nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę ma wprowadzić do polskiego prawa zapisy unijnej dyrektywy o wodzie pitnej (2020/2184, dyrektywa w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi). Dyrektywa wprowadza między innymi nowe normy jakości wody wodociągowej. Zaktualizowane zostały w niej normy zawartości potencjalnie niebezpiecznych substancji, które może zawierać woda pitna z sieci wodociągowej.
Czytaj też: Niespodziewana susza hydrologiczna w Polsce. Najgorsza sytuacja od dekady dotyka południe kraju
Dyrektywa o wodzie pitnej wprowadza tak zwaną listę obserwacyjną. To narzędzie mające na celu wykrywanie i śledzenie konsekwencji pojawienia się w wodzie wodociągowej zanieczyszczeń, które mogą potencjalnie negatywnie wpłynąć na zdrowie ludzi. Mowa tu przede wszystkim o mikroplastiku, farmaceutykach oraz substancjach mogących potencjalnie zaburzyć gospodarkę hormonalną ludzi (sztandarowy przykład to Bisfenol A – środek stosowany przy produkcji tworzyw sztucznych o właściwościach podobnych do ksenoestrogenów). Aktualnie przedsiębiorstwa uzdatniające wodę nie oczyszczają jej z tego typu substancji, a być może powinny.
Reforma nakłada na dostawców wody obowiązek przeprowadzenia oceny ryzyka w obszarze zasilania ujęcia wody i co 6 lat przeglądów u aktualizacji ocen. Wyniki analiz mają trafiać do odpowiednich organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz Państwowego Gospodarstwa Wodnego – Wody Polskie. Podobne analizy będą musieli przeprowadzać właściciele i zarządcy nieruchomości w swoich wewnętrznych systemach wodociągowych (z wyłączeniem jednorodzinnych budynków mieszkalnych). Celem jest eliminacja zagrożenia zatruciem ołowiem i bakteriami Legionella.
Ponadto dyrektywa unijna zobowiązuje kraje członkowskie do ograniczenia wycieków w sieciach wodociągowych. Straty wody z powodu wycieków wynoszą średnio około 30 proc. To przynosi nie tylko konsekwencje finansowe. Wycieki wody stanowią niedopuszczalne marnowanie cennego surowca. Trzeba pamiętać, że Europa wysycha z powodu nieodpowiedzialnej gospodarki wodnej i globalnych zmian klimatycznych. Nie stać nas na to, by woda pitna była wylewana.
W związku z tym przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne, które zaopatrują w wodę zdatną do picia co najmniej 50 tysięcy osób lub dostarczają średnio 10 tysięcy metrów sześciennych wody na dobę, dostaną nowy obowiązek. Będą musiały dokonywać oceny wielkości wycieków w swoich sieciach. Oczywiście w interesie wszystkich jest też ich naprawa, by woda pitna nie była tracona.
Czytaj też: Za co Polacy są gotowi płacić więcej? Zaskakujące wyniki badań o wodzie
Jednostki administracyjne, takie jak gminy, będą musiały ustalić procedury i przyjąć obowiązki w zakresie identyfikacji grup ludności i terenów, do których woda pitna nie dociera lub dostęp do niej jest ograniczony. Następnie braki te mają zostać zniwelowane wspólnymi wysiłkami administracji i przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych. Obywatele mają uzyskać dostęp do informacji o możliwości podłączenia się do sieci wodociągowej.
Wreszcie dochodzimy do rachunków za wodę. Nowe przepisy nakładają na dostawców wody obowiązek informowania konsumentów o zużyciu wody, a także o jej jakości i aktualnych cenach. Projekt zmian ustaw przewiduje, że przynajmniej raz w roku na fakturze papierowej lub w aplikacji mobilnej klienci znajdą takie informacje. Mają one być zestawione ze średnim zużyciem wody w gospodarstwie domowym, a także porównanie ceny wody wodociągowej za litr w porównaniu z wodą butelkowaną. Ta ostatnia informacja powinna zachęcić Polaków do picia kranówki.
Komisja Europejska wytyka Polsce błędy
Niestety przygotowanie projektu zajęło więcej czasu, niż powinno. W związku z tym 18 czerwca 2025 roku Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę na Polskę. Przedmiotem jest brak wdrożenia zapisów dyrektywy o wodzie pitnej w wyznaczonym terminie. Unia Europejska zobowiązała państwa członkowskie do wdrożenia przepisów do 12 stycznia 2023 roku.
Tymczasem mamy połowę roku 2025, a w Polsce dopiero zbliżamy się do mety. Według Rządowego Centrum Legislacji planowany termin przyjęcia projektu to II kwartał 2025 roku.
Komisja Europejska oskarżyła polskie władze o opieszałość. Karą mają być sankcje finansowe. Kwota jeszcze nie padła. Zapewne poznamy ją, gdy TSUE rozpatrzy sprawę.