Pracy jest mnóstwo, ludzi brakuje. Polacy zapomnieli o tym zawodzie, a ma świetne perspektywy

Bardzo duże zapotrzebowanie na doświadczonych pracowników i dużo zamówień na najbliższe lata – tak wygląda rzeczywistość w… polskich stoczniach. Stoczniowiec to znów atrakcyjny zawód, jednak mało kto się na tym zna.

W ostatnich latach polski przemysł stoczniowy odżył jak po deszczu. Zakłady dostały dużo zamówień, w tym na nowoczesne okręty wojenne, gdyż Marynarka Wojenna planuje modernizację swoich zasobów. Dużo zleceń i inwestycje w rozwój techniki morskiej przywróciły blask zawodowi stoczniowca.

Stoczniowiec znów na topie

Zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników wystrzeliło, ale takich ludzi po prostu nie ma. Branża boryka się przez to z poważnym deficytem fachowców. To nie jest tylko kwestia jachtów dla bogaczy. Polska flota już czeka na nowy sprzęt, co daje właściwie gwarancję stabilnego zatrudnienia. Pora przestać kojarzyć stocznie z upadłością po zmianach ustrojowych. Stoczniowiec to obecnie zawód z doskonałymi perspektywami.

Czytaj też: Strategia Odporności Wodnej zmieni gospodarkę w UE. Branża IT może być największym przegranym

O problemach kadrowych stoczni wypowiedział się prezes PGZ Stoczni Wojennej Marcin Ryngwelski podczas niedzielnych obchodów święta Stoczniowca i Marynarki Wojennej w Gdyni. Oto jego fragment jego wystąpienia:

Chcemy pokazać, że zawód stoczniowca przeżywa obecnie renesans, że coraz więcej młodych ludzi garnie się do tego zawodu. Mamy mnóstwo zamówień m.in. na okręty dla Marynarki Wojennej, a nie mamy fachowców. Dlatego chcemy się pokazać, ale też wystosować jasny apel do włodarzy, żeby myśleli o szkołach technicznych, ponieważ będziemy bardzo potrzebować fachowców w przyszłości.

Podczas wystąpienia przypomniał też, że Stocznia Remontowa Shipbuilding oraz PGZ Stocznia Wojenna budują aktualnie dziewięć okrętów dla polskiej Marynarki Wojennej. W suchych dokach powstają trzy fregaty wielozadaniowe, cztery niszczyciele min, okręt rozpoznania elektronicznego oraz okręt ratowniczy.

Wiele krajów Unii Europejskiej zwiększyło w ostatnim czasie wydatki na obronność. Polska jest w tym gronie. Większe finansowanie przekłada się oczywiście na większy budżet na „zakupy”. Analizy mówią, że zapotrzebowanie na nowe jednostki pływające będzie wysokie jeszcze co najmniej przez dekadę. To oznacza, że praca jako stoczniowiec da specjalistom stabilne zatrudnienie przez najbliższe 10-15 lat.

Czytaj też: Polska na fali zmian — rusza pilotaż skróconego czasu pracy

Polskie stocznie mają więc nie lada problem. Utrzymanie wysokich standardów produkcji przy brakach kadrowych to jedno. Potrzebne jest też skuteczne wsparcie systemu edukacji technicznej, które zapewni kadrę gotową sprostać wyzwaniom specyficznej branży. Stoczniowiec zyska też pewien prestiż. Obecnie jest to branża o znaczeniu strategicznym – będzie odpowiadać za wzmocnienie obronności kraju i będzie mieć duże znaczenie dla gospodarki.