Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak wygląda system oceniania egzaminów maturalnych w Polsce. Sprawdzający dostali druzgocącą ocenę. Z kontroli przeprowadzonej w latach 2021-2024 wynika, że co piąty egzaminator popełniał błędy merytoryczne. Szanse na studia zostały odebrane tysiącom maturzystów, całkowicie niesłusznie. Problem ma charakter systemowy i powtarza się każdego roku.
Masowe błędy egzaminatorów blokują szanse na studia
Skala nieprawidłowości ujawniona w kontroli NIK budzi niepokój. W samej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu, która obsługuje największy okręg w kraju i sprawdza prace około 15 proc. wszystkich maturzystów, co piąty egzaminator popełniał błędy merytoryczne. Do tego dochodzą błędy techniczne u 10-18 proc. sprawdzających.
Czytaj też: 10 tys. zł dla maturzystów. Kto może skorzystać ze stypendium?
Najgorzej wygląda sytuacja w przypadku przedmiotów ścisłych. Na arkuszach maturalnych z biologii błędy pojawiały się u aż 75 proc. egzaminatorów, a z chemii u 78 proc. To znaczy, że w niektórych dyscyplinach niemal wszyscy sprawdzający nieprawidłowo oceniali rozwiązania uczniów.
Konsekwencje tych błędów były szczególnie dotkliwe dla zdających przedmioty ścisłe. Najwięcej korekt wyniku po weryfikacji dotyczyło właśnie biologii i chemii, a także… języka polskiego.
W ekstremalnych sytuacjach błędy skutkowały różnicą nawet 50 punktów procentowych w ocenie końcowej. Po otrzymaniu takiego wyniku młoda osoba może stracić nie tylko szanse na studia, ale też wiarę we własne możliwości.
Pomyłki egzaminatorów bezpośrednio przekładały się na życiowe możliwości młodych ludzi. W poznańskiej OKE aż 40% wniosków o ponowną weryfikację oceny egzaminu maturalnego kończyło się podwyższeniem wyniku i koniecznością wydania nowego świadectwa. Dla porównania, średnia dla całego kraju wynosiła 25 proc.
Liczba wniosków o wgląd do pracy rosła w zastraszającym tempie – z 32 tysięcy w 2021 roku do 53 tysięcy w 2024. Tymczasem liczba zdających spadła z 360 do 308 tysięcy. Implikować można, że uczniowie coraz częściej mają uzasadnione wątpliwości co do rzetelności oceny.
Jeszcze poważniejszym problemem okazały się terminy weryfikacji. W 2024 roku w 43 proc. przypadków wyznaczano je na sierpień, co praktycznie uniemożliwiało normalną rekrutację na uczelnie wyższe. Maturzyści tygodniami czekali na możliwość poznania swojej oceny, tracąc przy tym miejsca na wymarzonych kierunkach. To nie jest po prostu usterka systemu. To życiowa katastrofa dla tysięcy młodych ludzi!
Czytaj też: Matura 2025 – wyniki CKE ujawniają zdawalność i szanse na poprawkę
System zawiódł maturzystów na całej linii
Choć zarówno Centralna Komisja Egzaminacyjna, jak i OKE w Poznaniu były formalnie przygotowane do swoich zadań, jakość oceniania poleciała na łeb. W poznańskiej komisji odsetek egzaminatorów popełniających błędy merytoryczne wzrósł z 10 proc. w 2021 roku do 20 proc. w 2024.
Szkolenia dla egzaminatorów okazały się kompletnie nieskuteczne. Uczestnicy mieli poważne trudności z prawidłowym stosowaniem zasad oceniania. W 2023 roku w dwóch zadaniach z biologii błędy popełniło odpowiednio 59 i 56 proc. egzaminatorów. Rok później największe rozbieżności (26 proc. błędów) dotyczyły z kolei zadania z wiedzy o społeczeństwie.
Paradoksalnie, mimo tych zatrważających statystyk, blisko 98 proc. ankietowanych egzaminatorów wierzyło w swoje przygotowanie merytoryczne do wystawiania ocen, 90 proc. uważało zaś, że ma opanowane zasady oceniania i prawidłowo je interpretuje. Ta przepaść między samooceną a rzeczywistością daje do myślenia.
Nie sprawdził się także wewnętrzny system weryfikacji. Ponowne sprawdzenie maksymalnie 10 proc. arkuszy maturalnych przez egzaminatora-weryfikatora nie wyeliminowało błędów. W OKE w Poznaniu w 54 proc. ponownie sprawdzonych prac z biologii nadal stwierdzono błędy wymagające korekty wyniku.
System egzaminacyjny pochłania coraz więcej pieniędzy przy jednoczesnym spadku jakości. Wydatki wzrosły z 75,5 mln złotych w 2021 roku do 105,7 mln złotych w 2024. Tymczasem liczba arkuszy do sprawdzenia zmniejszyła się z 1,7 mln do 1,3 mln.
Nawet 30-procentowa podwyżka wynagrodzeń dla egzaminatorów w 2024 roku nie przyniosła oczekiwanych efektów. Jakość oceniania nadal pikuje, choć ponad połowa ankietowanych wskazywała niskie stawki jako główny problem wpływający na ich pracę.
Czytaj też: WF inspirowany szkoleniem wojskowym. Minister Edukacji zmienia podstawę programową
Maturzyści bez ochrony
Podstawową wadą systemu jest to, że błędnie wystawioną ocenę z matury można zmienić tylko na wniosek zdającego. Oznacza to, że większość pomyłek nigdy nie wychodzi na jaw. NIK słusznie zauważa, że dane o błędach dotyczą zaledwie 1 proc. wszystkich prac poddanych ponownej weryfikacji. Trudno oszacować, ile młodych osób realnie straciło szanse na studia. Skoro w sprawdzanych ponownie pracach co czwarta zawierała błędy, podobny odsetek może dotyczyć wszystkich ocenionych arkuszy.
Rekrutacja uzupełniająca na uczelnie, teoretycznie mająca chronić uczniów przed skutkami błędów, w praktyce ma znikomy efekt. Jej ograniczenia sprawiają, że osoby z zaniżonymi wynikami i tak tracą szanse na studia i wymarzoną karierę.
Czytaj też: Sztuczna inteligencja wkracza do szkół. Nauczyciele polskiego przechodzą specjalne szkolenia
Warto pamiętać, że kontrola NIK objęła tylko jedną z ośmiu okręgowych komisji egzaminacyjnych. Gdyby podobne badanie przeprowadzono w innych regionach, okazałoby się pewnie, że problem ma zasięg ogólnokrajowy.
Wyniki kontroli nie pozostawiają złudzeń – polski system egzaminów maturalnych wymaga natychmiastowej i gruntownej modernizacji. Bez systemowych zmian kolejne roczniki uczniów będą płacić wysoką cenę za niedociągnięcia egzaminatorów. Mamy do czynienia z sytuacją, w której młodzież traci szanse na studia przez błędy, których przecież można było uniknąć. Czas najwyższy, by władze oświatowe potraktowały ten raport jako ostrzeżenie i zaczęły działać.