Tajemnicza choroba mózgu w Kanadzie. Nikt nie wie, co powoduje „zespół neurologiczny o nieznanym pochodzeniu”

W Kanadzie przybywa chorych na tajemniczą chorobę atakującą mózg. Jej objawy przypominają galopującego alzheimera. Zapadają na nią także ludzie młodzi.
Tajemnicza choroba mózgu w Kanadzie. Nikt nie wie, co powoduje „zespół neurologiczny o nieznanym pochodzeniu”

Pierwsze przypadki nowej choroby odnotowano w kanadyjskiej prowincji Nowy Brunszwik w 2013 roku. Kilka osób zaczęło uskarżać się na problemy z pamięcią, kłopoty z utrzymaniem równowagi, zaburzenia widzenia lub omamy wzrokowe, utratę wagi, ból kończyn. Ich bliscy zaobserwowali, że zmieniło się również ich zachowanie.

Najpierw podejrzewano demencję, bowiem większość pacjentów była po sześćdziesiątce. Ale choroba postępowała niezwykle szybko. Neurolog dr Alier Marrero ze szpitala uniwersyteckiego w Moncton, do którego trafiali chorzy, zaczął przypuszczać, że cierpią na chorobę Creutzfeldta-Jakoba – zwyrodnienie mózgu powodowane przez priony.

Priony to cząstki białek, które w układzie nerwowym uruchamiają reakcję łańcuchową. Przeszkadzają innym białkom zwijać się w odpowiednie kształty, co jest kluczowe dla ich działania. Choroba przenoszona jest przez kontakt z tkankami chorych zwierząt, ale zarazić się można również jedząc mięso zawierające priony. Jest nadal groźne nawet po ugotowaniu czy pieczeniu, bo priony nie ulegają rozkładowi pod wpływem wysokiej temperatury.

Jednak w przypadku chorych z Kanady badania szybko wykluczyły chorobę Creutzfeldta-Jakoba. Prionów nie wykryto u żadnego z pacjentów w Nowym Brunszwiku.

Tajemnicza choroba neurologiczna w Kanadzie atakuje też ludzi młodych

Osób z podobnymi objawami z roku na rok przybywało. W samym 2019 roku na tajemniczą chorobę zapadło 11 osób, w 2020 roku kolejne 24. Zwiększała się też liczba ofiar śmiertelnych, efekt tego, że choroba szybko wyniszcza cały organizm.

Początkowo kanadyjskie władze problem lekceważyły. Objawy, jak twierdzono, były „mało specyficzne”. Ich przyczyną mogła być choroba Alzheimera lub inny rodzaj demencji. Średni wiek chorych wynosił bowiem 59 lat.

Była to jednak średnia. Wśród chorych zdarzali się także ludzie w sile wieku, a nawet bardzo młodzi – w tym osiemnastolatek. Co piąty chory nie miał jeszcze czterdziestu lat. Trudno było twierdzić, że to choroba Alzheimera. Kanadyjskie władze utworzyły komisję do spraw badania przyczyn choroby dopiero pod naciskiem rodzin chorych.

W Nowym Brunszwiku otwarto też specjalny ośrodek opieki – była wszystkim, co można było zapewnić chorym. Tajemnicza choroba została nazwana „zespołem neurologicznym o nieznanym pochodzeniu”.

Co powoduje galopującą demencję w Kanadzie? Może to toksyny wydzielane przez sinice

Jeśli to nie priony, musi być jakiś inny czynnik, który wywołuje galopującą demencję nawet u osób młodych. Być może jest to jakiś trujący związek znajdujący się w wodzie lub pożywieniu? Według dr. Marrero głównym podejrzanym są toksyny produkowane przez sinice. Te mikroorganizmy znane są z tego, że produkują cały arsenał substancji groźnych dla zwierząt i ludzi. Niektóre z nich są szczególnie niebezpieczne dla układu nerwowego – czyli są neurotoksynami.

Jeden z produkowanych przez sinice związków jest 3-Metyloamino-L-alanina zwana też – od angielskiej nazwy 3-Methylamino-L-alanine – BMAA. Naukowcy podejrzewają, że to właśnie ta neurotoksyna wywołuje wśród mieszkańców wyspy Guam tzw. stwardnienie zanikowe boczne i zespół otępienny zachodniego Pacyfiku (zwane także lytico lub bodig).

Mieszkańcy wyspy chorowali, jak się okazało, spożywając mięso nietoperzy zawierające ten związek. Zwierzęta żywiły się nasionami sagowców, w których żyły sinice wytwarzające BMAA.

Przypadków tajemniczej choroby może być nawet trzy razy więcej

Oficjalna liczba wykrytych przypadków tajemniczego schorzenia z Nowego Brunszwiku choroby to już 48. Oficjalna liczba zgonów z jej powodu – osiem. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Guardian” pracownik sieci ośrodków opieki w Nowym Brunszwiku twierdzi jednak, że osób cierpiących na podobne objawy jest nawet trzy razy więcej, bo 150. Ponad setka czeka zaś na oficjalne potwierdzenie diagnozy.

Anonimowy rozmówca „Guardiana” jest też zdania, że choroba nie jest ograniczona do jednej kanadyjskiej prowincji. W Nowym Brunszwiku przypadki wystąpiły najwcześniej i było ich najwięcej. Najwcześniej też problem nagłośniono.

Co ważne, pojawiło się również kilka przypadków, gdy podobne objawy stwierdzono u osób mieszkających z chorym, ale genetycznie z nim niespokrewnionych (małżonka lub opiekun). Nie jest to dowód, ale mocna poszlaka wskazująca, że czynnik wywołujący tajemnicze schorzenie ukrywa się w wodzie lub pożywieniu.

Rodziny chcą same płacić za badania na obecność BMAA

W Nowym Brunszwiku położonym nad Zatoką Świętego Wawrzyńca ważną gałęzią gospodarki jest połów homarów, krabów i łososi. Badania naukowe przeprowadzone w 2018 roku wykazały, że te pierwsze zawierają ślady BMAA. Władze Nowego Brunszwiku nie spieszyły się jednak z szerzej zakrojonymi badaniami epidemiologiczno-sanitarnymi – nawet wówczas, gdy ich przeprowadzenia chciał kanadyjski rząd. Uderzyłoby to bowiem w gałąź gospodarki wartą ponad miliard dolarów rocznie.

Z kolei raport z badań opublikowany przez władze kanadyjskiej prowincji w październiku 2021 roku wykluczył obecność większości toksyn w środowisku lub żywności. Rodzina zmarłego w grudniu 2019 na tę chorobę Laurie Betty’ego zamierza więc poddać jego ciało badaniom na obecność BMAA na własną rękę.

 

Źródło: The Guardian, CBC.ca, Toxins