W pogoni za szczęściem – wyjątkowo inspirujący film na długie, zimowe wieczory

Grudzień i następujące po nim miesiące sprzyjają temu, by widzieć wszystko w czarnych barwach (albo co najmniej w szaro-burych). Jak przywrócić optymizm i zadowolenie?

Mnie ostatnio przywrócił do pionu świetny film, który bardzo mocno polecam. Opowiada o tym, że czasem na szczęście i sukces trzeba ciężko zapracować, ale wtedy – gdy stała za nimi walka, upór i wytrwałe mierzenie się z losem, najlepiej nam one smakują i najintensywniej ich doświadczamy.

Tytuł biograficznego filmu : „W pogoni za szczęściem” (ang. „The Pursuit of Happyness” – celowo pisane z błędem) nawiązuje do zapisu w amerykańskiej konstytucji, który mówi, że każdy człowiek ma prawo do życia, do wolności, do własności oraz prawo do poszukiwania szczęścia (a nie prawo do szczęścia). W przypadku bohatera filmu – Chrisa Gardnera (świetnie granego przez Willa Smitha) – to poszukiwanie zmienia się nieraz w prawdziwą pogoń, bo w momencie, gdy go poznajemy doświadcza bardzo wielu trudnych sytuacji i musi o swoje szczęście bardzo mocno zawalczyć.

Każde kolejne zdarzenie, jest coraz większym wyzwaniem – nie idzie mu własny biznes, odchodzi od niego żona, zostaje sam z synem, musi się wynieść z domu do motelu, by obniżyć koszty. Pojawia się jednak światełko w tunelu – udaje mu się w końcu sprzedać kilka przenośnych rentgenów, w które kiedyś zainwestował oszczędności życia i wydaje się, że wyszedł na prostą. Właśnie wtedy przytrafia mu się seria największych ciosów – najpierw trafia do aresztu za niezapłacone mandaty, potem urząd skarbowy wchodzi mu na konto i zostaje bankrutem, a na koniec właściciel motelu wyrzuca ich na bruk i są zmuszeni najpierw nocować na stacji metra, a potem walczyć o miejsce w przytułku dla bezdomnych.

Jednak w tych właśnie momentach, gdy większość ludzi opuściłoby z bezradności ręce, Chris zaciska pięści i dwukrotnie większą determinacją walczy o swoje marzenie i o lepszy los dla siebie i syna. Jego marzenie narodziło się, gdy przechodził obok dużego biura maklerskiego i zobaczył ludzi uśmiechniętych, energicznych, eleganckich, w  dobrych samochodach – wtedy pojawiła się w nim myśl: „Wyglądali na takich szczęśliwych. Może i ja tak bym mógł?”, a za nią narodziła się przyszła wizja siebie . [patrz artykuł o tym, jak rodzi się pasja poprze mechanizm zapłonu]. 

 

Chris zapragnął być maklerem, uwierzył, że może nim zostać, a swoją szansę dostrzegł  w ogłoszeniu, że szukają ludzi na staż w biurze maklerskim. Postanawia aplikować, mimo, że jego szanse są mniej niż minimalne – na staż wybierają spośród paru tysięcy aplikacji 20 osób, a na koniec  tylko 1 osoba dostaje pracę. W dodatku 6 miesięczny staż jest bezpłatny, co dodatkowo zwiększa ryzyko, które trzeba podjąć – bo Chris praktycznie nie ma środków do życia, a gdy odchodzi żona (trochę w reakcji na wiadomość o stażu i nowym marzeniu Chrisa), musi sam utrzymać i siebie i syna. 

Jednak Chris wyznaje zasadę, którą przekazuje też synowi:  „Nie daj sobie nigdy wmówić, że czegoś nie potrafisz. (…) Masz jakieś marzenie – spełnij je. Ludzie mówią, że się nie da, kiedy sami czegoś nie potrafią. Chcesz czegoś, to walcz.”

Chris wie, że nie ma ani dyplomów wyższych uczelni, ani doświadczenia w branży, ale jego siłą jest umiejętność logicznego myślenia (umie np. szybko złożyć kostkę Rubika, co nie wychodzi maklerowi, który przyjmuje aplikacje na staże – tym zdobywa jego zainteresowanie i  tak dostaje się na rozmowę kwalifikacyjną), pracowitość, determinacja i wytrwałość (o czym z całą siłą mówi na rozmowie kwalifikacyjnej, przekonując, że nawet jeśli czegoś nie będzie wiedział, to nie spocznie, dopóki się tego nie dowie, nie nauczy) oraz umiejętność nawiązywania relacji z ludźmi, komunikatywność, otwartość, poczucie humoru, umiejętność improwizacji – tym finalnie zjednuje  sobie zarówno szefów firmy i dostaje się na staż, a potem to mu najbardziej pomaga w wyzwaniach, które musi podjąć podczas stażu.

Jak często zapominamy o takich właśnie zasobach i rezygnujemy ze starań o  wymarzoną pracę, tłumacząc sobie, że nie mamy odpowiednich kwalifikacji. Tymczasem – jak się okazuje w przypadku Chrisa (jest to zresztą prawdziwa historia) – to właśnie te zasoby okazują się najistotniejsze,  by odnieść sukces i zrealizować nawet najbardziej ambitne marzenia.

Jego walka, by się nie poddać, by przezwyciężyć wszystkie trudności, by się podnieść po każdym upadku – jest naprawdę imponująca i oglądając film z całego serca kibicujemy, by mu się udało.  Historia opowiedziana w filmie jest bardzo poruszającą i wzmacniającą  opowieścią o tym, że w każdej życiowej sytuacji, niezależnie od okoliczności, to od nas zależy, czy weźmiemy los we własne ręce i czy zawalczymy o swój sukces i o swoje szczęście.

Dobrze to kiedyś podsumował William Wharton w zdaniu:  “Prawdziwy sukces to nie kariera, lecz pozostanie panem swojego losu i możliwość decydowania, co będzie się robić w życiu, za które tylko my odpowiadamy.”

Na koniec jeszcze dwa inspirujące cytaty:  “Są dwa sposoby na to, żeby znaleźć się na wierzchołku dębu. Jeden, to usiąść na żołędziu i czekać. Drugi, to wspiąć się na drzewo.” (Charles Kemmons Wilson)

“Nie chodź tam, dokąd może zaprowadzić cię droga; zamiast tego idź tam, gdzie ścieżki nie ma w ogóle, i pozostaw za sobą szlak.” (Ralph Waldo Emerson)

Odważmy się być Paniami swojego losu, nie bójmy się wspinać na wierzchołek dębu, nie obawiajmy się iść swoją drogą i wytyczać zupełnie nowe szlaki – nagrodą będzie zupełnie nowa jakość życia i intensywniejszy smak szczęścia, które w końcu na pewno nastąpi.

A jeśli brakuje Ci świadomości, jaką drogą pójść, odwagi bądź motywacji, by nią podążać, wytrwałości i wsparcia  w działaniu – dołącz do grupy rozwojowej Mistrzynie Życia Pełnią – właśnie trwa nabór do grupy startującej 15 stycznia 2014. Więcej informacji na stronie: http://www.kobietyisukces.pl/masz-w-sobie-moc.