Coraz więcej mężczyzn ćwiczy jogę. Dla ciała, umysłu i… seksu

Ćwiczą biznesmeni, artyści i studenci. Mają nadzieję, że dzięki jodze rozciągną nie tylko ciało, ale i umysł
Coraz więcej mężczyzn ćwiczy jogę. Dla ciała, umysłu i… seksu

Jogę wymyślił podobno bóg Śiva, żeby zapewnić długie zdrowie oraz nieprzemijającą urodę swojej żonie Parvati. Dotychczas – podobnie jak w czasach mitycznych – jogę ćwiczyły głównie kobiety pod okiem nauczycieli płci przeciwnej. Dziś coraz więcej mężczyzn podejmuje ten wysiłek. Wbrew pozorom joga nie jest formą spędzania wolnego czasu z paniami i asanami (pozycjami jogi) w oparach kadzidełek i przy dźwiękach mantr.

Człowiek i jego mata

„Mężczyźni boją się jogi, boją się konfrontacji z samym sobą. Brak im pokory” – mówi Wiktor Morgulec, właściciel szkoły jogi Iyengara. „Kiedy zaczynałem, nie mogłem wykonać połowy tego, co dla starszej pani obok było drobnostką”. Większość siłaczy, którzy trafiają na zajęcia jogi, musi przede wszystkim stawić czoło bolesnemu upokorzeniu. Oto gospodyni domowa z nadwagą okazuje się bardziej sprawna, bez wysiłku staje na rękach i robi mostek. Mistrzowie pozostają daleko w tyle. I paradoksalnie – dopóki nie zaakceptują swoich słabości, nie ruszą do przodu ani o krok. Są i inne przeszkody.

Im mniej elastyczne ciało, tym większa skłonność do dogmatycznego myślenia

Mężczyźni są mniej rozciągnięci niż kobiety. Wojciech Eichelberger twierdzi nawet, że im mniej elastyczne jest ciało, tym większa skłonność do dogmatycznego myślenia i tym mniej otwarty, elastyczny jest umysł. I tu zbliżamy się do kolejnego kłopotu, jakim jest męski mózg, pracujący na niekorzyść właściciela. Chodzi o mało aktywne neurony lustrzane. To komórki móz gowe, które odpowiadają za zdolność rozpoznawania uczuć i intencji wyrażanych niewerbalnie, za empatię, ale również za umiejętność powtarzania ruchów. Kobiety łatwiej się wzruszają czyimiś łzami, ale i szybciej uczą się tańczyć, jeśli ktoś pokaże im krok. Na szczęście ciało można rozciągnąć, a i neurony da się wytrenować. Wtedy pozostaje ostatnia sprawa – męska niechęć do aktywności fizycznej pozbawionej współzawodnictwa.

Seks jest tu wyjątkiem, ale cała reszta, żeby warta była wysiłku, musi być wyścigiem, grą na punkty, zdobywaniem lepszych czasów, pokonywaniem większych dystansów. A tego w jodze nie ma. Jest tylko człowiek i jego mata. To tylko pozornie niewiele.

 

Moc uwalniania

Joga jest jednym z sześciu indyjskich systemów filozoficznych. Praktyka jogi ma na celu połączenie ciała, umysłu, świadomości oraz duszy w jedną całość i w efekcie prowadzi do poznania natury własnej i świata. Jest wiele ścieżek jogi – jedne zalecają studiowanie ksiąg, inne medytacje, jeszcze inne bezinteresowne działania.

Hatha joga, którą proponują kluby fitness i szkoły jogi, opiera się na pracy z ciałem i oddechem. Te uprawiane od 5 tys. lat techniki ćwiczeń fizycznych są jednak w istocie praktyką duchową. „Dla mnie to było ogromne odkrycie. Byłem mocno zanurzony w religii katolickiej, o ciele myślałem raczej w kategoriach grzechu, a tu okazało się, że może ono być częścią rozwoju duchowego” – mówi Piotr Kunstler, który prowadzi szkołę jogi.

 

„Joga jest powściągnięciem poruszeń umysłu” – napisał w II w. indyjski myśliciel Patandżali. Kiedy uspokoi się rozbiegany umysł, w którym kołaczą rozmaite pragnienia, poznaje się naturę rzeczy. Ale większość ćwiczących wcale nie chce powściągać umysłu, za to zależy im na ograniczeniu przyrostu tkanki tłuszczowej, młodym wyglądzie, zdrowiu i sprawności seksualnej albo na równowadze hormonalnej. Dla nich joga to po prostu gimnastyka. „Większość ludzi zatrzymuje się na fizycznym aspekcie jogi i nie ma w tym nic złego” – mówi Kunstler.

„To, z czym mamy do czynienia dziś w Polsce, to nie jest joga, którą przywiozłem tu 25 lat temu” – mówi Sławomir Bubicz, pionier hatha jogi w Polsce, propagator jogi według metody indyjskiego mistrza Iyengara. Bubicz kilka lat spędził w jego szkole w indyjskiej Punie. Ćwiczył po wiele godzin dziennie, aż mistrz namówił go, by wrócił do Polski i rozpropagował tu jogę. „To były lata 80.” – wspomina Bubicz. „Wydawało mi się, że joga będzie wewnętrzną obroną społeczeństwa przed otaczającą je beznadzieją i szarością. Było to głęboko humanistyczne i edukacyjne przedsięwzięcie. Na wykłady i pokazy przychodziły setki ludzi”. Ale czasy się zmieniają i joga musi się teraz dostosować do twardych wymogów rynku. „Straciła przez to moc uwalniania człowieka ze zniewolenia wewnętrznego i zewnętrznego” – uważa Bubicz.

Seks i kadzidła

Hatha joga według metody Iyengara jest dziś najpopularniejszym rodzajem jogi w Polsce. W ostatnich kilku latach joga pojawiła się w ofertach większości klubów fitness. Jest jasna i zrozumiała, a każda pozycja i sposób dochodzenia do niej został opracowany w najmniejszych detalach. Kto jest za mało rozciągnięty, może ćwiczyć z paskiem, kto jest za niski, bierze krzesło, kto za słaby, wykonuje mniej wymagające pozycje. „Nie ma w tej metodzie żadnej ściemy” – mówi Wiktor Morgulec.

Joga rzeźbi ciało i uczy je kontrolować

„W Indiach widziałem wiele szkół i większość z nich to były ośrodki, w których przede wszystkim zbierało się datki i prezenty od Amerykanów. Pomruczało się coś tam, zapaliło kadzidła, podzwoniło dzwoneczkami i tyle. Ale na to Słowianie się nie łapali” – dodaje. Metoda Iyengara uważana jest za terapeutyczną, a sam mistrz zdobył międzynarodową sławę, kiedy wyleczył z kontuzji ramienia słynnego skrzypka Yehudiego Menuhina. Muzyk zaprosił Iyengara do Szwajcarii jako prywatnego terapeutę, potem wprowadził na londyńskie salony. Uczniami Iyengara byli również Rajendra Prasad, pierwszy prezydent Indii, belgijska królowa, która w sędziwym wieku nauczyła się stawać na głowie, i tenisista John McEnroe.

Tygodnik „Time” uznał Iyengara za jednego z najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Dziś mistrz jest żywą legendą, uczy w swoim instytucie wraz z córką i synem. Mimo dziewięćdziesięciu lat, wielu chorób, takich jak tyfus, malaria, gruźlica, które przebył jako dziecko, mimo nędzy, jaką cierpiał w młodości, jego płuca nie różnią się od płuc 25-letniego sportowca. Jogę na świecie spopularyzowali jednak nie mistrzowie, ale ich uczniowie, takie gwiazdy jak Madonna, Gwyneth Paltrow czy Sting.

W USA ćwiczy się częściej asztangę jogę, zwaną jogą dynamiczną, której popularyzatorem i pionierem w Polsce jest Radek Rychlik. „Ten rodzaj jogi odpowiada szczególnie mężczyznom, szybko rzeźbi ciało, jest bogatszy o wysiłek aerobowy” – mówi Rychlik, choć zaraz dodaje, że na sali ciągle w przeważającej większości ćwiczą kobiety. Sting opiewał znakomity wpływ asan na życie seksualne. Joga uczy kontrolować ciało i uwrażliwia je, co może się stać istotne w zrozumieniu pragnień fizycznych – własnych i partnera. Seks uprawiającego jogę Stinga nie tylko zaczął zajmować mu więcej czasu, ale również stał się bardziej satysfakcjonujący.

 

„Joga jest jak muzyka, nie ma końca” – mówi Sting. W jodze można się stale rozwijać, niezależnie od płci, predyspozycji czy wieku. Wystarczy spojrzeć na Madonnę.

Joga biznesowa – Pomaga stanąć finansowo na nogach

Kultura Zachodu pozbawiła jogę elementu duchowości. Nikt dziś nie mówi o zasadach moralnych obowiązujących joginów, które nie odbiegają zbytnio od dziesięciu przykazań, tyle że nie dotyczą relacji jedynie z Bogiem i ludźmi, ale też ze światem, naturą i samym sobą. Nikt na zajęciach z jogi nie zajmuje się celem, którym jest wyzwolenie od cierpień i wolność. Na Zachodzie największego znaczenia nabrały efekty uboczne jogi – młodzieńcza sylwetka, dobre samopoczucie, odstresowanie i zwiększenie sprawności, także seksualnej. Zalecany przez mistrzów celibat zinterpretowano jako wierność.

Na Zachodzie joga nie jest filozofią, ale środkiem przeciwbólowym, gimnastyką, maseczką upiększającą i afrodyzjakiem. Każdy bierze z niej to, czego mu trzeba. Jacek Santorski, psycholog biznesu, podczas szkoleń dla menedżerów uczy tzw. body scanningu. To kilka pozycji jogi, które rozluźniają napięte ciało. Joga (według metody Iyengara) znalazła się w programie treningowym piłkarzy Manchester United, być może pojawi się wśród dyscyplin olimpijskich.

Wielu biznesmenów przyznaje, że codzienne stanie na głowie pomogło im finansowo stanąć na nogach. Ci, którzy stoją na głowie, mają po prostu lepsze pomysły. Ośrodki odwykowe w USA stosują jogę jako element terapii. Niewygodne, czasem bolesne pozycje, pomagają zrozumieć i znieść ból istnienia.

Mimo że do uprawiania jogi nie trzeba specjalnego sprzętu ani stroju, producenci tworzą kolekcje odzieży sportowej do tych ćwiczeń. Gucci sprzedawał maty do jogi za 850 dolarów. W USA niemal 90 proc. klubów fitness oferuje zajęcia z jogi. W Polsce zbliżamy się do amerykańskich standardów, przy czym jogi często uczą nauczycielki aerobiku, osoby nieprzygotowane. Ale popyt ciągle rośnie. „Pięć lat temu organizowaliśmy dwa obozy rocznie, w których uczestniczyło po 30 osób. Dziś obozów jest 20, a na każdy jedzie 50 osób” – mówi Wiktor Morgulec.

Miłość w lustrze – Joga wywraca życie do góry nogami

Choć traktuje się ją głównie jako formę aktywności fizycznej, działa też na poziomie psychicznym. Rozciągając nogę, rozciągamy także umysł, rozwijamy się wewnętrznie. Nieprawdopodobne? Co do tego nie ma wątpliwości – mówią nauczyciele jogi. Mimo że Kościół katolicki twierdzi, że jest niezgodna z doktryną, wielu księży ćwiczy jogę, robił to zresztą sam papież Paweł VI. „Joga nie zgadza się z Kościołem w warstwie doktrynalnej” – mówi Piotr Kunstler.

 

„Ale kiedy bierzemy pod uwagę doświadczenie, to różnice doktrynalne przestają mieć znaczenie. Joga proponuje odcięcie od świata, bodźców i pragnień, wycofanie się. Gdy uspokoimy własne pragnienia, doświadczymy otwarcia na świat i ludzi. A religia mówi nam właśnie: kochaj bliźniego”. „Ludzie, którzy ćwiczą, zmieniają się. Dobra forma fizyczna i samopoczucie przychodzą szybko, ale z czasem ćwiczący odkrywają wiele związków między tym, co jedzą, co robią i czego chcą” – mówi Kunstler.

„Zdarza się, że odkrywając swoje pragnienia, zmieniają pracę. Ja zrobiłem doktorat z biologii, ale większą satysfakcję niż z nauki czerpię teraz z uczenia jogi. Nie mówiąc już o tym, że mogę utrzymać rodzinę”. Joga to prawdziwe nieszczęście, wywraca życie do góry nogami – mówią ci, którzy ją uprawiają. Najpierw kupujesz matę, potem przestajesz palić papierosy, które dawały ci tyle przyjemności, potem nie masz co jeść, bo rezygnujesz z mięsa. Ale okazuje się też, że nigdy w życiu nie byłeś szczęśliwszy.