O sprawie pisze Nigel Holt z Aberystwyth University, który wyjaśnia, jak zainteresowanie badaniami psychologicznymi może być związane z postrzeganiem ich jako taniej alternatywy dla profesjonalnej pomocy. Poza tym często zdarza się, że uczestnicy biorą udział w eksperymentach, ponieważ w zamian otrzymują wynagrodzenie.
Czytaj też: To może być przełom – jeden zastrzyk i jesteś trzeźwy. Ale to wcale nie lek na kaca…
Powód numer jeden stanowił obiekt zainteresowania naukowców z Akademii Pedagogiki Specjalnej im. M. Grzegorzewskiej w Warszawie. Na czele zespołu badawczego stanęła Izabela Kaźmierczak, która zarządzała eksperymentami obejmującymi łącznie 947 uczestników. 62 procent tej grupy stanowiły kobiety, a celem całego przedsięwzięcia było zrozumienie, czy osoby zainteresowane takimi badaniami różnią się czymś od pozostałych.
Dokładnie rzecz biorąc, autorzy publikacji zamieszczonej na łamach PLOS ONE skupili się na potencjalnych różnicach między osobami zaangażowanymi w eksperyment po raz pierwszy w życiu oraz tymi, dla których było to już kolejne podejście. Odmienności były zaskakująco wyraźne: doświadczeni uczestnicy częściej wykazywali objawy charakterystyczne dla osób z zaburzeniami osobowości, stanami depresyjnymi czy lękiem.
Badania psychologiczne mogą przyciągać konkretny typ uczestników. W efekcie wyniki okazują się często niemiarodajne
Dlaczego to istotne? Choćby ze względu na fakt, iż próbki badawcze nie są losowe, lecz stają się zdeterminowane przez motywację osób chcących wziąć udział w eksperymentach. W efekcie badania stają się stronnicze, a ich wyniki – przekłamane. Wystarczy dodać, że eksperymenty – dawniej uznawane za przełomowe – przyniosły zgoła odmienne rezultaty, gdy powtórzyli je inni psychologowie.
Aby poprawić sytuację, naukowcy powinni starać się jak najlepiej dobierać osoby biorące udział w badaniach. Oczywiście łatwiej jest to powiedzieć, aniżeli zrobić, ale najważniejsze, że udało się zidentyfikować cały problem. Pojawia się też przestroga dla całego świata: warto podchodzić z dystansem do badań określanych mianem przełomowych. Może się bowiem okazać, iż ich przełomowość wynika z nieodpowiedniego doboru ochotników, a ostateczne rezultaty są nie do powtórzenia w innym gronie i trudno uznać je za reprezentatywne dla ogółu populacji.
Czytaj też: Migrena przestanie być już problemem. Na ten lek czeka 8 milionów Polaków
Jeśli chodzi o konkretne rozwiązania, to jeden z pomysłów zakłada projektowanie badań, na które nie będzie miała wpływu osobowość lub nastrój uczestnika. W grę wchodzi także ocena uczestników jeszcze przed rozpoczęciem eksperymentów. Powinno to pozwolić na odsianie tych osób, które już wcześniej angażowały się w tego typu przedsięwzięcia. Ostatecznie chodzi przecież o uczynienie prowadzonych badań jak najbardziej miarodajnymi.