Jesienna depresja. Jak pogoda wpływa na nasze samopoczucie? 

Zbieranie grzybów i jazda na nartach to całkiem kuszące opcje w kontekście nadejścia sezonu jesienno-zimowego, ale są też pewne wady. Jedną z nich jest bez wątpienia podwyższone ryzyko pojawienia się tzw. depresji sezonowej.
Jesienna depresja. Jak pogoda wpływa na nasze samopoczucie? 

Określana również mianem sezonowego zaburzenia afektywnego (ang. seasonal affective disorder) daje objawy, które mogą być nieco mylące. Możemy bowiem mieć całkiem udany okres w życiu, nie odczuwać konkretnych zmartwień, by w pewnym momencie – bez wyraźnego powodu – pogrążyć się w stagnacji odbierającej chęć do codziennego funkcjonowania. 

Czytaj też: Mózgi nastolatków postarzały się przez pandemię jak nigdy. Wiemy, o który czynnik stresowy chodzi

Jakie objawy daje depresja sezonowa? Brytyjskie NHS wskazują na utrzymywanie się pogorszonego nastroju; brak przyjemności z codziennych spraw; drażliwość; poczucie bezwartościowości; brak energii oraz senność; problemy z koncentracją; zwiększoną tendencję do spożywania węglowodanów; obniżony popęd seksualny.

Skąd się biorą tego typu problemy? Jednym z najczęściej podejrzewanych winowajców jest… ograniczona ilość światła słonecznego. Europa, poza południowymi krańcami, nie słynie z nasłonecznienia. Perspektywa staje się jeszcze gorsza, gdy zestawimy ze sobą liczby z Polski i innych krajów, takich jak Hiszpania czy Włochy. O ile nad Wisłą mamy średnio od 1600 do 1800 słonecznych godzin rocznie, tak na Półwyspie Iberyjskim wartość ta przekracza 2500 godzin. Dla porównania, niemal całe Stany Zjednoczone (z wyłączeniem Alaski) górują w tym aspekcie nad Polską – i sporą częścią Starego Kontynentu. 

Gdyby w skali roku równomiernie rozłożyć ilość promieni słonecznych docierających do naszego kraju, to zapewne problem byłby mniej widoczny. Tak się jednak nie dzieje. Jak tłumaczą naukowcy z Uniwersytetu Harvarda, ekspozycja na światło słoneczne stymuluje podwzgórze, czyli obszar naszego “komputera pokładowego” odpowiedzialny za kontrolowanie rytmu okołodobowego. Dzięki niemu przyzwyczajamy się do 24-godzinnego cyklu funkcjonowania, w którym wypracowujemy balans pomiędzy odpoczynkiem i aktywnością. 

Niedostatek światła może zaburzać ten cykl. W efekcie mózg zacznie produkować zbyt dużo hormonu snu, czyli melatoniny, jednocześnie dostarczając mniej serotoniny, potocznie nazywanej hormonem szczęścia. Brak balansu w produkowaniu obu tych związków chemicznych prowadzi do całej gamy problemów, o których pisałem na początku. 

Badanie sprzed lat, którego wyniki są dostępne na łamach Environmental Health, opierało się na eksperymencie zrzeszającym 16 800 uczestników. Były to osoby zarówno białe, jak i czarnoskóre, mające co najmniej 45 lat. Celem autorów było przekonanie się, czy średnia ekspozycja na światło słoneczne w ciągu jednego dnia lub dwóch tygodni była związana z funkcjonowaniem poznawczym i czy wpływał na nie fakt, iż dana osoba ma depresję bądź też nie.

Czytaj też: Wraca “zapomniana” choroba. Odra poważnym zagrożeniem dla dzieci na całym świecie, także w Polsce

Jak się okazało, im mniejsza ilość światła słonecznego, tym wyższe ryzyko upośledzenia funkcji poznawczych. Innymi słowy: okresowe spadki nasłonecznienia mogą bez wątpienia prowadzić do pogorszenia nastroju, utraty motywacji do codziennego funkcjonowania czy też innych problemów charakterystycznych dla sezonowych zaburzeń afektywnych. Rzecz jasna jesienna depresja nie musi dotykać każdego z nas w równym stopniu. Nie jest nawet powiedziane, że każdy dozna jej objawów. Pojawiają się przypuszczenia, że podatność na tego typu sezonowe obniżki nastrojów stanowi pokłosie tendencji genetycznych danego człowieka. 

Przejdźmy jednak do najważniejszego aspektu. Wiemy, jakie są symptomy sezonowych zaburzeń afektywnych oraz przypuszczalne przyczyny. Pisząc ten tekst i patrząc za okno, nie jestem ani trochę zdziwiony faktem, iż od kilku tygodni odczuwam całą gamę objawów charakterystycznych dla stanu, który w świecie anglojęzycznym nazywa się skrótowo SAD (seasonal affective disorder), co można przetłumaczyć jako SMUTNY. Na szczęście świat nauki ma w zanadrzu kilka propozycji, za sprawą których możemy ograniczyć nieprzyjemne skutki obniżonej ekspozycji na światło słoneczne.

Jesienna depresja to potoczne określenie na tzw. sezonowe zaburzenia afektywne

Co więc zrobić, jeśli nie chcesz, aby dopadła cię jesienna depresja? Sposobów jest kilka, a eksperci sugerują przede wszystkim czerpanie jak najwięcej naturalnego światła, gdy tylko istnieje taka możliwość. Oczywiście błękitne niebo to w okresie jesienno-zimowym rzadko spotykany widok, ale nawet przy zachmurzeniu do powierzchni nadal dociera nieco promieniowania. Kiedy natomiast warunki są idealne, to nie ma co zwlekać: taka okazja zdarza się rzadko, natomiast dni są krótkie, dlatego należy korzystać z możliwości i zaznać kąpieli słonecznej. 

Droższym, ale i przyjemniejszym sposobem jest bez wątpienia ucieczka w cieplejsze i bardziej słoneczne regiony świata. Kilkumiesięczny pobyt zagranicą może być trudny do zrealizowania, ale nawet tygodniowa wycieczka powinna sprawić, że nasz organizm odzyska nieco balansu. Tym bardziej, iż taki wyjazd to nie tylko okazja do chwytania promieni słonecznych – przy okazji wyrywamy się z codziennej stagnacji i zyskujemy impuls do działania. 

Wszelkiego rodzaju aktywność fizyczna i zadbanie o prawidłowe odżywianie to coś, co powinniśmy praktykować przez cały rok, lecz jesienią i zimą należy się na tym skupić w jeszcze większym stopniu. Ćwiczenia i dieta korzystnie wpływają na funkcjonowanie mózgu i całego organizmu, dlatego zamiast zalegać na kanapie z butelką alkoholu w ręku, warto rozważyć zmianę trybu życia – i to nie tylko w perspektywie szarych i chłodnych miesięcy. 

Czytaj też: Wielochorobowość znakiem naszych czasów. Jak z nią walczyć?

W kwestii leków stosowanych w walce z sezonowymi zaburzeniami afektywnymi można wymienić bupropion, który zwiększa poziom dopaminy. Z kolei selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny i inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny i noradrenaliny mają na celu podniesienie poziomu serotoniny. Mniej inwazyjne będzie bez wątpienia zastosowanie terapii światłem. W tym celu stosuje się specjalistyczne lampy, który emitują białe światło. Dla naszego mózgu jest ono działającym substytutem światła słonecznego i powinno wprowadzić nieco balansu w produkcji melaniny i serotoniny. Gdybyście jednak poczuli, że żaden z przytoczonych sposobów (poza stosowaniem leków, które musi przepisać specjalista) nie przynosi oczekiwanych rezultatów, a sytuacja się wręcz pogarsza, to należy skonsultować się z lekarzem. Być może za odczuwane trudności wcale nie odpowiada pogoda w okresie jesienno-zimowym bądź nie jest ona jedynym winowajcą.