Teorie spiskowe, płaska Ziemia, rzekoma szkodliwość szczepień – za rosnącą skłonność do wierzenia w naukowe bzdury lubimy winić media społecznościowe. Badacze z Uniwersytetu Wageningen oraz Uniwersytetu Indiany twierdzą jednak, że ludzkość zaczęła stawać się mniej racjonalna jeszcze przed rozkwitem internetu. I mają na do dowody.
Jakie? Naukowcy zmierzyli, ile razy w rozmaitych tekstach z ostatnich 170 lat pojawiają się słowa związane z racjonalnością i rozumowaniem. Przykładami są wyrazy takie jak „określić”, „stwierdzić” czy „wnioski” lub „konkluzja”. Zauważyli, że ich użycie wzrastało od roku 1850. Jednak sto trzydzieści lat później, około 1980 roku zaczęło spadać.
Jednocześnie zaczęła wzrastać popularność innej grupy słów. Należą do niej „wierzę”, „czuję”, „wyobrażam sobie” oraz, od pierwszej dekady nowego wieku – „facebook”.
Od rozsądku do odczuć
Analiza milionów książek (bo głównie je badano) wskazała też, że odejściu od słownictwa związanego z racjonalnym rozumowaniem towarzyszy inna tendencja. To odwrót od myślenia kolektywnego i nasilenie postaw indywidualistycznych. Przejawia się to w częstszym użyciu pierwszej osoby liczby pojedynczej i zaimka „ja”. Od czterech dekad w publikowanych tekstach rzadziej używane są pierwsza osoba liczby mnogiej i zaimek „my”.
– Interpretacja tych dwu jednoczesnych zmian jest wyzwaniem – przyznaje współautor pracy, Johan Bollen. – Z badań wynika jednak, że zachodziły zarówno w beletrystyce, jak i literaturze faktu. Podobne zmiany odnotowaliśmy też w artykułach prasowych „New York Timesa”. To sugeruje, że nie jest to przypadek, spowodowany naszym wyborem korpusu książek do analizy.
Dlaczego stajemy się coraz mniej racjonalni i wierzymy w bzdury?
Główny autor badania, Marten Scheffer, twierdzi, że nad przyczynami tego zjawiska można tylko spekulować. – Jednym z powodów może być gwałtowny rozwój nauki i techniki. Płynące z nich korzyści zwiększyły status metody naukowej w wielu dziedzinach, od edukacji po politykę. Już Max Weber zauważył, że może to prowadzić do „rozczarowania” [racjonalizmem], gdy w nowoczesnych, zbiurokratyzowanych i zlaicyzowanych społeczeństwach maleje rola duchowości.
Co konkretnie zdarzyło się w okolicach 1980 roku, że ludzkość odwróciła się od faktów? To jeszcze trudniej ustalić. Autorzy badań zauważają, że może mieć to związek z napięciami społecznymi, które wywołała neoliberalna polityka gospodarcza wprowadzana w tej dekadzie.
Polityka ta nie była korzystna dla wszystkich – wielu grupom społecznym przyniosła ubóstwo, wykluczenie i marginalizację. Wydawała się jednak ustalonym konsensusem naukowym i była uzasadniana właśnie w oparciu o racjonalne argumenty. Można tylko podejrzewać, że wiele grup społecznych zostało tym zniechęconych.
Media społecznościowe? Przyszły ćwierć wieku później, ale przyspieszyły proces
Autorzy badań zauważają też, że media społecznościowe, które zaczęły rozwijać się około 2007 roku, przyspieszyły ten proces. Słów odnoszących się do faktów ubyło, przybyło zaś języka opisującego emocje. Język również stał się bardziej indywidualistyczny niż kolektywistyczny.
– Niezależnie od przyczyn, nasze badania wskazują, że zjawisko „postprawdy” jest związane z historycznymi wahaniami między dwoma podstawowymi sposobami myślenia: racjonalnym i intuicyjnym – mówi współautorka badań, Ingrid van de Leemput.
Takie wahanie między „sercem” a „rozumem” nie jest w historii nieznane. Wszakże w 1821 roku Mickiewicz pisał: „Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko”, a jego „Romantyczność” była literackim manifestem epoki.
– Jeśli to prawda, może okazać się, że sygnalizowanych przez nas zmian nie da się odwrócić. Społeczeństwa będą musiały odnaleźć nową równowagę i uznać, że intuicja i emocje są ważne. Jednocześnie będą musiały jak najlepiej potrafią wykorzystywać siłę racjonalnego myślenia i nauki, by mierzyć się ze złożonością problemów – dodaje badaczka.
Źródło: Wageningen University and Research, PNAS